poniedziałek, 28 sierpnia 2017

"Najlepszy powód, by żyć" - Augusta Docher


Wyobraź sobie, że budzisz się w szpitalu, nie ma przy Tobie nikogo bliskiego, a jedyne co czujesz to okropny ból dosłownie wszystkiego. Strach wywodzący się z niewiedzy co się stało i wspomnienie siebie w postaci żywej pochodni... Brzmi strasznie? 


Dominika początkowo nie wie, co się z nią stało. Ma wrażenie, że ktoś podmienił jej ciało, które jest całkowicie poparzone. Przy jej szpitalnym łóżku czuwa mama, ale nikt nie chce jej powiedzieć, co się stało z jej ukochanym tatą, do którego ma zupełne zaufanie. Powoli pamięć wraca, a wraz z nią przerażające fakty. Perspektywa długiego i ciężkiego leczenia oraz możliwa amputacja nogi nie napawa optymizmem, dziewczyna traci chęci do życia, kontaktów z kimkolwiek, a po beztroskiej nastolatce nie zostaje nawet ślad. Czy przeciwności losu doprowadzą do tragedii? 

Mówią, że w życiu nie ma przypadków - wszystko to kwestia planu, który ktoś nam kiedyś napisał. Wszystko dzieje się po coś. Czy jednak musimy cierpieć, by coś dobrego nas w życiu spotkało?

Na drodze Dominiki staje Marcel - brat lekarza, któremu bohaterka pomaga napisać książkę o oparzeniach, bólu im towarzyszącemu i przede wszystkim o samopoczuciu osoby chorej. Chociaż właściwie może o jego braku? Mężczyzna wywodzący się z medycznej wręcz rodziny sprawia wrażenie czarnej owcy - jest całkowicie inny od rodziców i rodzeństwa, beztroski, zabawny i dociekliwy. Początkowo miałam wrażenie, że będzie czarnym charakterem - cóż, mylić się jest rzeczą ludzką, prawda? Jego ciekawość sprawia, że Dominika otwiera się i zdobywa na szczerą rozmowę, która przynosi jej ukojenie. Jednak nieszczęśliwy wypadek odjął dziewczynie dużo pewności siebie dodając tym samym wstyd, co komplikuje relacje międzyludzkie.

Czy między Dominiką a Marcelem narodzi się uczucie? Czy przeszłość obojga i przeciwności losu zostaną pokonane i usunięte w cień? 

W Dominice odnalazłam bardzo dużo siebie. Podobnie jak ona choroba mnie oszpeciła zabierając ze sobą pokłady mojego dobrego samopoczucia i poczucia wartości. Sprawiła, że beztroska nastolatka odeszła w niepamięć, a pojawiła się kobieta, która codziennie musi podnosić wysoko głowę i być silną. Wiem, ile to kosztuje, ile bólu przynoszą pytania ludzi "Co Ci się stało?" i krzywe spojrzenia. Wiem, że za każdym razem patrząc w lustro czujesz obrzydzenie do siebie samej. Przestajesz widzieć w sobie atrakcyjność, którą przysłaniają rany i blizny. Sama stworzyłam sobie w domu azyl, w którym z chęcią przebywam - podobnie jak Dominika. 

"Marcel, to nie jest zabawa ani gra komputerowa, że masz kilka żyć, a rany goją się w sekundę. Ja już taka będę. Na zawsze."

Drogi Czytelniku!

Początkowo myślałam, że powieść będzie wyglądała całkiem inaczej. Myślałam, że będzie walka między braćmi o serce kobiety, że obaj się w niej zakochają. Ale jak wiesz - Augusta zaskakuje i nie tworzy historii błahych i łatwych do przewidzenia. Z każdą stroną potrafi czytelnika zaskoczyć, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Powieść jest świeża, wiarygodna i niesztampowa. New Adult/Young Adult czy jak to ludzie nazywają, zazwyczaj powiela schematy, tutaj jest coś zupełnie nowego, mimo że opowiada o miłości dwojga młodych ludzi. 


Środowisko medyczne jest mi niesamowicie bliskie od dzieciństwa. Moja mama jest pielęgniarką, więc poniekąd pracę przynosiła do domu - uwielbiałam i uwielbiam nadal słuchać opowieści o operacjach, zabiegach, przypadkach medycznych. Sama chciałam iść na medycynę, ale powątpiewanie w umiejętności sprawiło, że trafiłam na Politechnikę. Nie czuję się tam dobrze, mimo że już jestem inżynierem i został mi ostatni semestr magisterki, ciągle ciągnie mnie do szpitala. Wyobraź sobie jaką przyjemność czerpałam z książki o podłożu medycznym! Śmiało stwierdzam, że Beata zrobiła świetną robotę jeśli chodzi o research - co najmniej jakby sama pracowała w szpitalu w Siemianowicach lub opiekowała się osobą poparzoną. Opisy ran, przeszczepu i wszelakich zabiegów są na 6 z plusem!

Szczerze mówiąc od początku jakoś nie polubiłam Tomka. Tolerowałam go, ale jakoś nie skradł mojego serca. Miałam wrażenie, że Dominika jest tylko dla niego przypadkiem medycznym, co w sumie okazało się prawdą. Za to Marcel... Ja się pytam, gdzie są tacy fajni faceci? :) Początkowo myślałam, że to taki duży dzieciak, ale jego teksty sprawiały, że dosłownie rżałam ze śmiechu - czytam w pociągu, więc wiem jak ludzie krzywo patrzą na takie sytuacje :D Bałam się, że zrani Dominikę, że cała sytuacja go przerośnie, trochę strzeliłam na niego focha, po tym jak powiedział, że nie lubi wielorybów (wielorybem nie jestem! Jeśli już to orką :D), ale to typ, któremu wszystko się wybacza. Wzruszyła mnie jego troska i dojrzałość. Pokochał Dominikę nie taką młodzieńczą miłością, która w każdej chwili może się wypalić, ale taką dorosłą, która może góry przenosić. Jednak życie nie jest bajką i nie wszystko kończy się w nim szczęśliwie...

Wiesz, jak czytałam "Konkurs na żonę" Beaty vel Augusty, to myślałam, że jej domeną jest takie dojrzałe i wyniosłe pióro. Jak bardzo się myliłam! W "Najlepszy powód, by żyć" pokazała, że to luźna babka, która potrafi pisać wzruszająco, wchodzić czytelnikowi w psychikę, wzbudzać empatię, ale przede wszystkim bawi! Teksty Marcela z pewnością trafią do mojego codziennego słownika :) I przede wszystkim - kocham zakończenie, które daje mi nadzieję na kontynuację! Ta historia nie może się tak skończyć :) Zapowiada się duża dawka śmiechu i wzruszeń :)

Ahhhh... Szkoda, że już skończyłam czytać. Było bardzo przyjemnie! :)

Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam ;) Jestem pewna, że sięgniesz po tę książkę. Uwierz, że warto! 

Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Beacie Majewskiej oraz Wydawnictwu OMG Books



Serdeczności, Magdalena

1 komentarz:

  1. Research przed stworzeniem powieści to coś, co jest wręcz obowiązkowe przy poruszaniu dość fachowych tematów, o czym niektórzy autorzy zapominają. Cieszę się, że Augusta Docher zrobiła kawał dobrej roboty w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń