czwartek, 17 maja 2018

"Bezdech" Grzegorz Kapla

Witam!

Jak już jesteśmy w tematyce kryminałów to dziś przedstawię Wam recenzję na temat książki „Bezdech” Grzegorza Kapla, którą miałam przyjemność przeczytać dzięki wydawnictwu. Przeczytałam ją już jakiś czas temu, ale nie potrafiłam się zebrać, aby napisać o niej opinię. Dlaczego? Tego dowiecie się potem ;)

Historia zaczyna się gdy policja dostaje zgłoszenie, że pewien biegacz znalazł w Wiśle ciało kobiety, która na swoim ciele ma wiele dziwnych i niewytłumaczalnych obrażeń. Sekcja zwłok wykazuje, że zgon nastąpił przynajmniej już tydzień temu oraz dowiedziano się, że nie jest ona Polką. Sprawą zajmuje się podkomisarz Olga Suszczyńska, która także interesuje się zamkniętą sprawą sprzed paru lat. Wypadek, który wzbudza wiele wątpliwości, ponieważ jedna osoba poniosła śmierć na miejscu, a druga wyszła bez najmniejszego szwanku. Powiecie „miała szczęście i tyle”. Niby coś w tym jest, ale nie to jest najdziwniejsze. Wspomniana osoba tego samego dnia uciekła z szpitala niezauważona i nie zostawiła po sobie żadnego nawet najdrobniejszego śladu i to właśnie zainteresowało panią podkomisarz.

„Bezdech” na długo zostaje w pamięci. Jest to z pewnością bardzo ciekawa pozycja, która zapewnia wiele wrażeń i nie można obok niej przejść obojętnie, ale nie wszystko jest w niej takie piękne.
Akcja jest niezwykle wciągająca i wartka, przez co nie można narzekać na nudę. Ciągle coś się dzieje, czytelnik sukcesywnie brnie do przodu, zatapiając się w co raz to nowsze intrygi. Autor doskonale buduje napięcie, co jest wielkim plusem dla mnie, bo to jest coś, co kryminał musi posiadać. Zawiłe zagadki, których nie da się rozwiązać od razu, bo informacje, które są nam dawkowane albo są niepełne albo nieistotne. No czego chcieć więcej?

Bohaterowie są pełnowymiarowi, co sprawia, że mamy wrażenie jakby to były postacie, które żyją w naszym świecie, a nie na kartkach książki. Charaktery są różnorodne, nie ma się wrażenia, że wszyscy są zrobieni na jedno kopyto. Widać, że autor przemyślał każdą postać z osobna i ustalił jakie cechy będzie mieć każda z nich.

Jednak nie wszystko jest usłane różami. Jest kilka minusów, o których muszę wspomnieć, żeby dopełnić obraz całej historii. Pierwsze co mnie odrzucało to dialogi pełne wulgaryzmów. Nigdy nie przeszkadzało mi, gdy bohaterowie raz na jakiś czas używali niecenzuralnego języka, ale to co tutaj momentami się wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Kolejną rzeczą jest pisanie o dwóch rożnych sprawach, które nie mają z sobą nic wspólnego, oprócz tego, że są prowadzone przez tą samą osobę. Jak dla mnie to jest wprowadzanie zbędnego zamieszania. Równie dobrze autor mógł napisać dwie odrębne książki i wyszłoby to na lepsze.
Te dwa mankamenty mi się najbardziej rzuciły w oczy, czasami dochodził jakiś błąd logiczny, ale pan Grzegorz jakoś zawsze się z nim uporał i go naprostował, więc można mu to wybaczyć.

Podsumowując! „Bezdech” to dobry kryminał, który zapada w pamięć, ale polecam go tylko tym, którzy nie zrażają się dużą ilością przekleństw i nie mają problemów, aby skupić się na dwóch odrębnych śledztwach. Kto się skusi?


Pozdrawiam, Judyta

1 komentarz: