poniedziałek, 3 września 2018

"Runa" Vera Buck


Ostrze było chłodne i ciężkie; ponownie przypomniało Joriemu o tym, dlaczego pragnął zostać chirurgiem. Pierwsze czyste cięcie zawsze było najciekawsze, metal, który po raz pierwszy wdzierał się w nienaruszoną skórę. Dzięki niemu można było odnaleźć narządy, które jeszcze nigdy nie widziały światła dziennego. Życie wewnętrzne, które leżało rozłożone przed lekarzem niczym skarb w popsutej skrzyni".

Doktor Charcot na oddziale neurologicznym kliniki Salpêtrière przeprowadza eksperymenty na histeryczkach.
Jego pokazy hipnozy ściągają widzów z całej Europy; znany neurolog niczym magik sprawia, że pacjentki tańczą przed zgromadzoną publicznością. Któregoś dnia na oddział trafia Runa, mała dziewczynka, która opiera się wszelkim metodom terapeutycznym. Jori Hell, szwajcarski student medycyny, widzi w tym szansę na zdobycie upragnionego tytułu doktora i wysuwa śmiałą propozycję zabiegu, który do tej pory wydawał się nie do pomyślenia. Chce jako pierwszy lekarz w historii medycyny operacyjnie usunąć obłęd z mózgu pacjentki.”

Biorąc tę pozycję do ręki, nigdy bym nie pomyślała, że skrywa ona w sobie tyle okropności, a zarazem tak mnie wciągnie, że nawet zapomnę o jedzeniu… chociaż w sumie to i dobrze, bo mogłoby mi coś ze strachu stanąć w gardle. Historia, którą przedstawia nam autorka, wzbudza w czytelniku tyle emocji, że po zakończeniu lektury, trudno jest się pozbierać, człowiek zostaje w szoku i zastanawia się, czy naprawdę przeczytał to co przeczytał. „Runa” to nie jest powieść dla ludzi o słabych nerwach.

Książka ma dość skomplikowaną narrację, gdyż  część jest napisana w trzeciej osobie z perspektywy kilku postaci, a część w pierwszej osobie z punktu widzenia Maxime’a, czternastoletniego chłopca mieszkającego z ojcem, który nie radzi sobie z śmiercią żony i zmusza syna do śpiewania w chórze, mimo że marzeniem Maxime’a jest tworzenie poezji. Muszę przyznać, że czasami można się pogubić i może się wydawać, że większość tych postaci nie ma z sobą nic wspólnego, więc ich opowieści są zbędne i tylko niepotrzebnie wprowadzają chaos, ale nie dajcie się zwieść. Przyjdzie taki moment, w którym zrozumiecie co tak naprawdę ich wszystkich łączy i będziecie zdumieni, że wcześniej na to nie wpadliście.

Co do samych bohaterów stwierdzam, że autorka stworzyła ciekawe i zróżnicowane charaktery, które nie mają z sobą żadnych cech wspólnych, co doskonale zwodzi czytelnika, który z uporem twierdzi, że po jaką cholerę jest nam przytaczana historia połowy z nich. Najciekawszą postacią dla mnie była tytułowa Runa, mała dziewczynka, która wzbudzała swoim zachowaniem jak i wyglądem lęk, gdyż nigdy nie było wiadomo jaki będzie jej kolejny krok, a powiem wam, że czasami jej poczynania przyprawiały mnie o gęsią skórkę.

Wspominałam już, że nie jest to lektura dla osób o słabych nerwach? Autorka nie szczędzi nam opisów o różnorakich torturach czy eksperymentach, tak bardzo dba o szczegóły, że czasami musiałam pominąć niektóre fragmenty i dopiero jak mój żołądek się uspokoił, mogłam bezpiecznie do nich wrócić. Jest to pozycja, która zawsze będzie mi tkwiła w pamięci i wystarczy tylko jedno spojrzenie na okładkę, która stoi sobie jak gdyby nigdy nic na półce, a wracają wszystkie te okropności i chęć by sięgnąć po nią jeszcze raz, co na pewno kiedyś będzie mieć miejsce. Gorąco polecam!

Pozdrawiam, Judyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz