W ciągu tygodnia giną w Polsce trzy kobiety z powodu
przemocy domowej – podaje Instytut Wymiaru Sprawiedliwości.
75 495 – tyle w 2015 roku zostało wypełnionych
formularzy „Niebieska karta” wyłącznie przez Policję
97 501 – tyle wynosi ogólna liczba ofiar przemocy w
2015 roku, w tym 69 376 to kobiety
73 531 – tyle w 2016 roku zostało wypełnionych
formularzy „Niebieska karta” wyłącznie przez Policję
91 789 – tyle wynosi ogólna liczba ofiar przemocy w
2016 roku, w tym 66 930 to kobiety
Według statystyk policyjnych 95% sprawców przemocy domowej
to mężczyźni, a 91% ofiar to kobiety i dzieci.
Zatrważające, prawda?
Są takie książki, które w człowieku wywołują skrajne
oburzenie i niedowierzanie. Pobudzają w nas takie emocje, o których istnieniu
nawet nie wiedzieliśmy. Wypalają nas do cna, powodują wewnętrzną agresję i
przyciągają miliony pytań bez odpowiedzi. „Co, gdybym to ja była na jej
miejscu?”, „A może sąsiadka spod czwórki też ma takie życie?”, „To takie
przykładne małżeństwo, a może to tylko na pokaz?”.
Anna to młoda mężatka, która wychodząc za mąż myślała, że
złapała Pana Boga za nogi. Sama nie mogła sobie pozwolić na studia, ale mimo
przeciwności losu dostała dobrą pracę i na karierę nie mogła narzekać. W końcu
kto powiedział, że kartą do lepszego życia jest dyplom ukończenia szkoły
wyższej? Piotr – jej ślubny - jest mężczyzną, którego zazdroszczą jej
koleżanki, przystojny, wykształcony, inteligentny. Teściowie go uwielbiają,
wszyscy wokół mają ich za małżeństwo idealne. Pozornie.
Pozornie pasują do siebie jak elementy układanki. Dogadują
się bez słów, nawet się nie sprzeczają. Gdy Anna zachodzi w ciążę po raz
pierwszy i traci dziecko wszystko się zmienia. Mąż nie okazuje jej należytego
wsparcia, zaczyna nadużywać alkoholu i znęcać się psychicznie nad żoną.
Ośmiesza ją w towarzystwie przyjaciół, zarzuca jej, że miała wkład w śmierć ich
dziecka.
Mówią, że tragedie zbliżają do siebie ludzi. Niestety, nie w
tym przypadku. Początkowe znęcanie się psychiczne przechodzi w przemoc
fizyczną, a Anna popada powoli w obłęd. Gdy myśli, że gorzej już być nie może
pojawia się kolejna ciąża i kolejna strata dziecka. Historia lubi się
powtarzać, a los wystawia bohaterkę na niebywałą próbę. Próbę własnej
wytrzymałości i poziomu akceptacji zachowania męża, który częściej wyładowuje
swoją frustrację na żonie.
W swojej bezsilności Anna nie jest sama, w jej głowie żyją
czarne ptaki, które krzycząc pogłębiają jej depresję…
Czy pojawienie się miłości Anny sprzed lat zakończy falę
nieszczęść? Czy może ją spotęguje?
Czy zacny małżonek zdejmie klapki z oczu i zobaczy jak
krzywdzi osobę, która była mu najbliższa?
Czy Anna da Piotrowi upragnionego potomka?
Niestety, życie nie jest bajką i nie zawsze pisze dla nas
piękne i pełne optymizmu scenariusze.
„Pozorność” to debiutancka powieść Natalii
Nowak-Lewandowskiej. Porusza bardzo ważny życiowy temat jakim jest przemoc w
rodzinie. Ukazuje w drastyczny wręcz sposób znęcanie się nie tylko fizyczne,
które przez osoby z zewnątrz jest często widoczne, ale przede wszystkim
psychiczne, które ofiary tłumią w sobie. Powieść wywołała we mnie
nieprawdopodobnie silne emocje, miałam ochotę zemścić się na Piotrze i zrobić
mu to samo, co uczynił swojej żonie. Jednak wzbudzenie agresji w czytelniku nie
jest absolutnie przesłaniem książki. „Pozorność” zmusza nas do myślenia, do
refleksji przede wszystkim i daje nam pewnego rodzaju siłę. Po lekturze
zastanawiałam się czy w moim środowisku nie ma kogoś, kto byłby ofiarą. Wiem,
że teraz jest we mnie siła i odwaga, która pozwala na zainteresowanie się
niepokojącymi symptomami i pociągnięcie z pomocą dalej. Ale nie jesteśmy
przecież ludźmi wszechwiedzącymi, nikt z nas nie potrafi powiedzieć jak się
zachowa w sytuacji, w której będzie świadkiem przemocy domowej. A może sami byliśmy
ofiarami, a tego nie zauważyliśmy? Uważaliśmy, że to coś normalnego – przecież kłótnie
i sprzeczki zdarzają się w każdych rodzinach, może agresywniejszy seks to wcale
nic złego, a na ten policzek zasługiwałam swoim niewyparzonym językiem?
Są takie książki, których nie osłodzi nawet kawa z bitą
śmietaną. Najgorsze jest to, że „Pozorność” napisało samo życie. Pierwszy rzut
oka na okładkę sprawia, że jesteśmy zdezorientowani. „Co autor miał na myśli?”
brzmi w naszych głowach. Czytając zauważamy, że jest idealnym symbolicznym
odzwierciedleniem treści. W końcu diabeł tkwi w szczegółach…
Powieść polecam z ręką na sercu. Na próżno szukać w niej
miłości do utraty tchu, porywów serca i motyli w brzuchu. Gorzkość płynąca z „Pozorności”
sprawi, że po przeczytaniu nic już nie będzie takie samo. Ale może to dobrze?
Zakończenie przyniosło mi szczere łzy, które bezwiednie
spłynęły mi po policzku. Czy były to łzy smutku, czy może wzruszenia dowiecie
się po zapoznaniu się z książką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz