Niedawno skończyłam
czytać obie części „5 sekund do IO” Małgorzaty Wardy. Zastanawiałam się czy
zrecenzować je razem, czy jednak każdą osobno. W końcu doszłam do wniosku, że
zasługują na osobny wpis. Tak więc przedstawię Wam najpierw opinię na temat pierwszego
tomu. Zapraszam do lektury ;)
Mika jest
siedemnastoletnią dziewczyną, która od momentu śmierci swojego taty mieszka w
domu dziecka. Jej młodsza siostra została umieszczona w rodzinie zastępczej i
kontaktuje się z nią raz na parę tygodni. Historia zaczyna się od przykrego
incydentu w szkole dziewczyny. Pewnego dnia chłopak imieniem Sebastian wchodzi
do jej szkoły z bronią w ręku. Co popchnęło chłopaka do takiej decyzji?
Dlaczego na swój cel obrał właśnie to liceum?
Życie bohaterki
zmienia się w momencie, gdy dostaje z strony policji propozycję, która polega
na tym, że ma szukać w wirtualnym świecie zaginione osoby. Jak się potem
okazuje to nie był główny powód dla którego kazano dziewczynie grać w „Bitwę o
IO”. Mika akceptuje złożoną jej propozycję i zostaje objęta ochroną. Musi ona
zmienić swój wygląd, wyprowadzić się z Warszawy, a także przybrać inne dane
osobowe. Czy aby na pewno nikt nie powiąże jej ze strzelaniną w Warszawie? Dla dziewczyny to szansa by wyrwać się z domu
dziecka, ale nie ma pojęcia, że ta decyzja ma także swoje konsekwencje.
IO czyli jeden z
księżyców Saturna jest głównym miejscem w którym toczy się akcja. Oczywiście
bohaterka może się tam znaleźć za pomocą otrzymanej konsoli. „Bitwa o IO”
zyskała swoją popularność, dzięki swojej nowoczesności. Gracz odczuwa bodźce,
czuje warunki atmosferyczne jak i ciepło
ciała oraz dotyk innego gracz, odczuwa
głód i pragnienie. Można też w grze przeżyć własną śmierć, co niestety może
mieć przykre skutki w realnym świecie. Wszystko to sprawia, że gracz momentami
nie odróżnia wirtualnego świata z tym rzeczywistym i zapomina, że w każdej
chwili może się bezpiecznie odłączyć od wszystkich tych bodźców.
Gdy sięgałam po
"5 sekund do IO" nie miałam pojęcia czego się spodziewać, przyznaję
się, że wzięłam książkę w ciemno, bez poprzedniego zorientowania się o czym ona
jest. Czy to był błąd? Okazuje się, że nie. Zaczynając czytać przepadłam bez
reszty i wciągnęłam się w wykreowany świat przez Panią Małgorzatę. Jeżeli ktoś
lubi gdy akcja rozgrywa się na przemian - raz w grze, raz w realnym świecie to
jest to lektura dla tej osoby.
Ale zacznijmy od
początku, bo już zaczęłam polecać książkę nie mówiąc nic o jej akcji,
bohaterach itd. Za bardzo się rozpędziłam ;)
Akcja książki toczy
się z początku umiarkowanym rytmem, nie ma jakiegoś wielkiego rozwlekania się
nad danym tematem. Aż do momentu gdy Mika trafia pierwszy raz do gry, wtedy
wydaje mi się, że autorka dostała wielkiego kopa i popłynęła z akcją. Najpierw
Astrid (nick Miki) spotyka tajemniczego Iana, który wplątuje ją w małą
zasadzkę, potem pojawia się Mattia, który nieźle miesza, aż wreszcie trafia do
siedziby Opiekunów Gry. Na nudę nie można tam narzekać. Autorka bardzo dobrze
wiedziała jak zaciekawić czytelnika - wirtualny i realny świat jest pełen
problemów i zasadzek, które musi nasza bohaterka pokonać, więc mogę śmiało
powiedzieć, że cały czas coś się dzieje. Oczywiście znajdziemy tu także wątek
miłosny, ale kto z kim to musicie się już sami dowiedzieć ;)
Bohaterowie -
mieszanka wybuchowa charakterów. Każdy ma swoją własną osobowość i wprowadza
"chaos" w akcji w inny sposób. Są tu osoby, które na starcie można
pokochać, ale są też takie, którym chętnie by się sprzedało kulkę w łeb ;)
Najbardziej intrygującą postacią dla mnie w tym tomie był Ian, o którym
dowiedziałam się najmniej, więc jego postać jest owiana tajemnicą. Było kilka
irytujących bohaterów, ale przecież świat nastolatków bez takich się nie
obejdzie, więc tym razem jest to dla mnie na plus, bo stworzyło to takie poczucie realizmu.
Podsumowując!
Książka bardzo wciągająca, czyta się ją jednym tchem, idealna na zimowe
wieczory. Ukazuje idealnie chęć ucieczki młodych ludzi od realnych problemów i
zatapianie się w wykreowanym przez siebie świecie. Można wręcz powiedzieć, że
"5 sekund do IO" pokazuje jakie zagrożenia mogą wypłynąć, gdy granica
między światem gier a rzeczywistością zaciera się i dochodzi się do momentu gdy
już nie potrafi się rozróżnić fikcji od prawdy.
Za możliwość
przeczytania dziękujemy wydawnictwu Media Rodzina.
Pozdrawiam, Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz