Witam!
Na śmierć zapomniałam, że miałam napisać recenzję na temat „Biblioteki
dusz” Ransom’a Riggs’a, która już od prawie miesiąca leży przeczytana. Tak
dobrze ją zakamuflowałam na moich regałach, że nie rzucała się w oczy, przez co
kompletnie wypadło mi to z głowy. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ważne,
że w ogóle sobie przypomniałam, aż szkoda, że skleroza nie boli. Ale przejdźmy do
rzeczy. Czy książka była tak samo intrygująca jak poprzednie części?
To już ostatnia część przygód Jacoba, który myślał, że jest
zwyczajnym chłopcem, a tak naprawdę jest osobliwym. W tym tom nasz bohater
wyrusza wraz z Emmą i Addison na ratunek przyjaciołom, którzy są więzieni w
pilnie strzeżonej twierdzy. To co tutaj się wydarzy, przesądzi o losie
osobliwych dzieci z całego świata. Czy wszystko skończy się dobrze? Będziemy
wędrować po zakamarkach wiktoriańskiej Anglii, które wcale nie będą przyjemnym
miejscem, ale będą pełne potworów, które tylko czyhają na życie Jacoba i jego
przyjaciół.
Problem z różnicą między brakiem rozsądku a kompletną głupotą polega na tym, że często nie wiadomo, po której jesteś stronie, dopóki nie jest za późno.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego co tutaj się działo.
Główny bohater otrzymał nową moc, ale nie zdradzę wam jaką, która nieźle
namiesza w całej akcji. Mogę śmiało stwierdzić, że i ten tom dorównuje swoim
poprzednikom, poziom jest równie wysoki. Nadal nie mogę przestać się zachwycać
wyobraźnią autora, bo żeby stworzyć tak zgraną i intrygującą opowieść, to
jednak trzeba mieć głowę na karku.
Bardzo dobrze widać jak bohaterowie się zmieniają. Z tomu na
tom robili się bardziej dojrzalsi i mniej irytujący, bo jednak wcześniej ich
dziecinność dawała się we znaki. Teraz doskonale widać, jak wszystko to, co
przeszli odbiło się na ich osobowości i jak bardzo zmieniło to ich charakter. Lubię
takie pozycje, które pokazują powolną przemianę postaci, wtedy staje się ona
bardziej realistyczna i wydaje mi się, że zyskuje na autentyczności.
Nadal klimat zostaje utrzymany i potęgowany co jakiś czas
przez stare fotografie. Wybaczcie mi, że w każdej części się nimi zachwycam, ale
to jest nieodłączny element, który z pewnością wyróżnia tę trylogię na tle
innych. Do tego samo tło, którym są te mroczne uliczki, po których przechadzają
się nasi bohaterowie, są bardzo dobrze opisane, dzięki czemu czytelnikowi z
łatwością jest sobie wyobrazić ich wygląd i mrok. Momentami ma się wrażenie
jakby samemu się tam było.
- Nie wszystko jest czarne albo białe - westchnęła. - A sprzedawanie siebie niszczy kompas moralny. Człowiek nieświadomie i szybko grzęźnie w mroku, robiąc rzeczy, na które nigdy by się nie zdecydował, gdyby mu nie zapłacono. A jeśli ktoś jest zdesperowany, sprzeda się każdemu, niezależnie od intencji kupca.
Po lekturze wszystkich trzech części jestem jak najbardziej
na tak i z całego serca polecam każdemu, kto lubi mroczne klimaty,
nadprzyrodzone rzeczy oraz poszukuje dobrej książki, która zapewni
niezapomniane emocje i przeżycia. Z pewnością jeszcze nie raz po nie sięgnę i
powrócę do przygód Jacoba i osobliwych dzieci, ponieważ żal mi się z nimi rozstawać.
Już wkrótce przyjdę do Was z recenzją „Baśni Osobliwych”,
tylko muszę dokończyć czytać ;)
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Media
Rodzina.
Pozdrawiam, Judyta
Świat Osobliwców mnie rozkochal w sobie. Zdecydowanie książki wymiatają. Bo film to niestety spartolili :(
OdpowiedzUsuń