piątek, 25 maja 2018

"Zaklęcie na wiatr" Paulina Kuzawińska

Witam!

W końcu wróciłam do czytania mojej kochanej fantastyki, która towarzyszy mi od początku mojego książkoholictwa. Tym razem mój wybór padł na „Zaklęcie na wiatr” Pauliny Kuzawińskiej, które zachwyca swoją okładką jak i opisem. Nie lubię morskiej tematyki, ale że jest to mój ukochany gatunek to się skusiłam. Czy było warto?

Tym razem nie będę opisywać fabuły, gdyż opis robi to doskonale, więc pozwolę sobie tutaj go wkleić, abyście nie musieli go szukać.


Gwinto Gerk to wilk morski, który zbiegł z rodzinnego miasta lata temu. Kiedy nagle powraca do domu, wszyscy przeczuwają kłopoty. Tylko Arion widzi w wujku bohatera, a w jego opowieściach spełnienie marzeń.

Kiedy Gwinto wyrusza w dalszą podróż, pozostawia szkatułę pełną drogocennych kryształów i tajemniczą księgę oprawioną w skórę morskiego węża. Jego tropem rusza mag o srebrnych oczach, który nie cofnie się przed niczym, aby go dopaść…
Jaką tajemnicę skrywa morze? Co łączy królewskiego maga i zwykłego żeglarza? Czy zemsta warta jest każdej ceny? Arion wyrusza wbrew swej woli w podróż na kraniec świata, gdzie ma nadzieję znaleźć odpowiedzi na te pytania.



Morze jest cierpliwe. Co zabiera jedna fala, inna oddaje.

Początek historii zaczyna się bardzo powoli i leniwie, ale nie dajcie się zwieść, bo po tych kilkudziesięciu stronach dostajemy naprawdę niezłą karuzelę emocji, którą nie sposób jest zatrzymać. Gdy akcja już się rozkręci, to oderwanie się od lektur granicy z cudem. Dużo się dzieje, co dla mnie jest na plus, bo wtedy wiem, że nie będę się nudzić i spędzę z książką przyjemnie wieczór.

Bohaterowie są bardzo wyraziści. Każdy ma inny charakter, co sprawia, że dostajemy mieszankę wybuchową osobowości. Momentami jednak irytował mnie główny bohater, który zdawał mi się być niezwykle arogancki, ale za to pewny siebie, co akurat mi się podobało. Świetnie wykreowane jest także tło dla całej opowieści, aż czasami czuje się, jakby to samemu było się na statku pośrodku oceanu.


Przecież to tylko kawałek metalu. Myślałem, że prawdziwa magia to coś więcej.

Jedyna rzecz, która mnie lekko denerwowała to narracja, która w niektórych fragmentach była lekko chaotyczna, że miałam problem z zorientowaniem się o co chodzi oraz to, że było kilka rzeczy, które nie były istotne, a autorka się nad nimi rozwodziła. Mimo to polecam tę pozycję każdemu miłośnikowi fantastyki, bo jest to dobry kawał fantasy. Po cichutku liczę, że będzie kolejna część, bo wiele rzeczy zostało niewyjaśnionych, a ja już nie mogę się doczekać, aby rozwiać moje wątpliwości i wyruszyć w kolejne morskie przygody.

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Genius Creations.


Pozdrawiam, Judyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz