Witam!
W końcu wróciłam do czytania mojej kochanej fantastyki,
która towarzyszy mi od początku mojego książkoholictwa. Tym razem mój wybór
padł na „Zaklęcie na wiatr” Pauliny Kuzawińskiej, które zachwyca swoją okładką
jak i opisem. Nie lubię morskiej tematyki, ale że jest to mój ukochany gatunek
to się skusiłam. Czy było warto?
Tym razem nie będę opisywać fabuły, gdyż opis robi to
doskonale, więc pozwolę sobie tutaj go wkleić, abyście nie musieli go szukać.
„Gwinto Gerk to wilk morski, który zbiegł z rodzinnego miasta lata temu.
Kiedy nagle powraca do domu, wszyscy przeczuwają kłopoty. Tylko Arion widzi w
wujku bohatera, a w jego opowieściach spełnienie marzeń.
Kiedy Gwinto wyrusza w dalszą podróż, pozostawia szkatułę
pełną drogocennych kryształów i tajemniczą księgę oprawioną w skórę morskiego
węża. Jego tropem rusza mag o srebrnych oczach, który nie cofnie się przed
niczym, aby go dopaść…
Jaką tajemnicę skrywa morze? Co łączy królewskiego maga i
zwykłego żeglarza? Czy zemsta warta jest każdej ceny? Arion wyrusza wbrew swej
woli w podróż na kraniec świata, gdzie ma nadzieję znaleźć odpowiedzi na te
pytania.”
Morze jest cierpliwe. Co zabiera jedna fala, inna oddaje.
Początek historii
zaczyna się bardzo powoli i leniwie, ale nie dajcie się zwieść, bo po tych
kilkudziesięciu stronach dostajemy naprawdę niezłą karuzelę emocji, którą nie
sposób jest zatrzymać. Gdy akcja już się rozkręci, to oderwanie się od lektur
granicy z cudem. Dużo się dzieje, co dla mnie jest na plus, bo wtedy wiem, że
nie będę się nudzić i spędzę z książką przyjemnie wieczór.
Bohaterowie są
bardzo wyraziści. Każdy ma inny charakter, co sprawia, że dostajemy mieszankę
wybuchową osobowości. Momentami jednak irytował mnie główny bohater, który
zdawał mi się być niezwykle arogancki, ale za to pewny siebie, co akurat mi się
podobało. Świetnie wykreowane jest także tło dla całej opowieści, aż czasami
czuje się, jakby to samemu było się na statku pośrodku oceanu.
Jedyna
rzecz, która mnie lekko denerwowała to narracja, która w niektórych fragmentach
była lekko chaotyczna, że miałam problem z zorientowaniem się o co chodzi oraz
to, że było kilka rzeczy, które nie były istotne, a autorka się nad nimi
rozwodziła. Mimo to polecam tę pozycję każdemu miłośnikowi fantastyki, bo jest
to dobry kawał fantasy. Po cichutku liczę, że będzie kolejna część, bo wiele
rzeczy zostało niewyjaśnionych, a ja już nie mogę się doczekać, aby rozwiać
moje wątpliwości i wyruszyć w kolejne morskie przygody.
Za możliwość
przeczytania dziękujemy wydawnictwu Genius Creations.
Pozdrawiam, Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz