Witam!
„Dom wschodzącego słońca” Aleksandry Janusz to książka,
która została przeze mnie już jakiś czas temu przeczytana, ale jakoś nie mogłam
zabrać się za recenzję. Jednak w końcu zebrałam się w sobie i oto jest! Moja
opinia na temat tej pozycji. Czy warto po nią sięgnąć? Czy jednak nie warto
zawracać sobie nią głowy.
Książka składa się z kilku opowiadań i każde z nich opowiada
o innym bohaterze. W pierwszym z nich poznajemy zbuntowaną nastolatkę, która
podczas imprezy odkrywa w sobie potencjał magiczny. Potem przenosimy się trochę
w przyszłość i wspomniana dziewczyna ma już jakieś pojęcie o swojej magicznej
mocy. W kolejnych częściach poznajemy innych magów oraz ich historie… Naprawdę
ciężko jest streścić o czym dokładnie jest ta pozycja, chyba głównie chodzi o
to, żeby czytelnik zapoznał się bardzo dobrze z bohaterami. Ale niech Was to
nie zwiedzie, bo akcji tam nie brakuje.
„Dom wschodzącego słońca” jak na mój gust, jest lekko
chaotycznie napisany, co niestety utrudnia momentami zorientowanie się o co
aktualnie chodzi, ale gdy się skupi na lekturze, bez problemu można się
połapać, więc nie jest to dla mnie jakiś wielki minus. Nie zmienia to jednak faktu, że może to
sprawiać niektórym trochę problemów. Mamy tutaj dość solidną dawkę akcji, która
czasami prze bardzo szybko do przodu, a czasami pozwala czytelnikowi się
wyciszyć. Idealnie się to z sobą splata, budując w kluczowych momentach całkiem
niezłe napięcie.
Przechodząc do bohaterów to muszę przyznać, że całkiem
nieźle wyszło autorce kreowanie bohaterów. Stworzyła ona wielu magów, każdy z
nich specjalizuje się innej dziedzinie i każdy ma odmienny charakter, co tworzy
niezwykle interesującą mieszankę. Znalazły się tam także mroczne istoty, które
wnoszą do historii całkiem sporo zamieszania, co czyni tę pozycję jeszcze
bardziej ciekawszą.
Co jeszcze mi się
bardzo spodobało w tej książce to to, że nie ma w niej zbyt długich i nudzących
opisów. Znajdziemy tutaj bardzo dużo dialogów, krótkie opisy i brak zbędnej
paplaniny. Dla niektórych to może być mało istotne, ale ja nie lubię zbyt obszernych
opisów, które ciągną się nie wiadomo ile stron, bo zwyczajnie przy tym usypiam.
Pani Aleksandra ma lekkie pióro, co tym bardziej przyczynia się do tego, że
czerpie się z lektury przyjemność. Pomysł na fabułę jest ciekawy i
nieszablonowy, dzięki czemu zyskuje on swoich fanów. Dla mnie plusem jeszcze było to, że brak tutaj
jakichkolwiek wątków romantycznych. Mamy tutaj magię, zagrożenie i walkę, czyli
prawie wszystko to czego potrzebuje od książki typowo fantastycznej.
Czy polecam? Pewnie. Jest to pozycja, z która nie
powinniście się nudzić. Lekka lektura na maksymalnie dwa wieczory, która
przeniesie Was w świat magii i niebezpieczeństwa. A ja mam wielką nadzieję, że
wkrótce ukaże się kontynuacja, bo już nie mogę się doczekać dalszych losów
bohaterów.
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Uroboros.
Pozdrawiam, Judyta
Ostatnio mamy dość duży wybór książek wprowadzających w świat magii. Ja lubię, więc mając sposobność "zerknę" 😊😆
OdpowiedzUsuń