Dziś
przychodzę do Was z recenzją „Małej baletnicy” Wiktora Mrok,
czyli kolejnego kryminału w mojej kolekcji. Postanowiłam go
przeczytać, ponieważ zaintrygował mnie opis, który sugeruje, że
nie będzie to lekka lektura, z którą radośnie spędzi się czas i
właśnie z takim nastawieniem podeszłam do tej książki. Czy
słusznie?
Mała
Anastazja ma tylko jedno marzenie, chce zostać baletnicą, więc
zaczyna uczęszczać na lekcje baletu, ale nie wszystko jest takie
kolorowe jak się wydaje. Nikt nie podejrzewa, że nauczycielka tańca
molestuje swoją uczennicę. Nastoletnia Anastazja pracuje dla
agencji, która zajmuje się dziecięcą pornografią. Aż w końcu
przechodzimy do historii dorosłej i dojrzałej kobiety, która
zostaje brutalnie zamordowana. Znalezienie ciała Anastazji
rozpoczyna śledztwo, które jest prowadzone przez major Alonę
Nikiszinę. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy giną kolejne osoby
związane z pornografią dziecięcą. Kim jest zabójca? Dlaczego to
robi? Chce wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę? Czy uda
się go złapać?
Zaczynając
czytać, trzeba sobie uświadomić, że historia, którą tutaj
przeczytamy, jest oparta na faktach. Gdy się sama o tym
dowiedziałam, od razu zmieniło się moje podejście do tej
powieści. Wiedziałam, że nie mogę traktować tego jak czystą
fikcję literacką. Z strony na stronę uświadamiałam sobie, że
takie rzeczy dzieją się naprawdę i ta myśl zaczęła mnie
przerażać.
Jak
mówi opis, akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy pokazany
przebieg śledztwa dzień po dniu, a z drugiej autor opisuje
mechanizm w jakim funkcjonują ludzie, którzy produkują dziecięcą
pornografię. Autor pokazał wszystko nad wyraz subtelnie, czytelnik
nie doświadcza brutalnych i wstrząsających opisów, a mimo to
„Mała baletnica” daje do myślenia i wywołuje wiele skrajnych
emocji, które towarzyszą jeszcze długo po zakończeniu lektury.
Wiktor
Mrok stworzył także wiele wyrazistych postaci, zaczynając od
tytułowej baletnicy, a kończąc na grupie śledczych, którzy
prowadzili sprawę morderstwa. Doskonale zarysował profil
psychologiczny Anastazji, dzięki czemu dużo się o niej
dowiadujemy i poznajemy powody jej postępowania, a to bardzo pomaga
w jej postrzeganiu. Również sama Alona Nikiszina jest ciekawą
postacią, która z pewnością zostanie na długo w mojej pamięci.
Jej kreacja i osobowość to coś co sprawia, że wyróżnia się na
tle innych bohaterów i staje się oryginalna, ale żeby zrozumieć o
co mi chodzi, to koniecznie musicie sięgnąć po książkę.
Nie
jest to kryminał dla ludzi o słabych nerwach. Jeśli ktoś z Was
zdecyduje się po niego sięgnąć, to niech pamięta, że nie jest
to łatwa lektura, która pozwoli spędzić miło czas. „Mała
baletnica” wywołuje szok, niedowierzanie, strach i wiele innych
negatywnych emocji, które wstrząsają czytelnikiem na długi czas.
Porusza ona bardzo ważny temat i pokazuje jak ważne jest, aby
przestrzegać dzieci przed potencjalnym zagrożeniem, z którym mogą
choć nie muszą się spotkać, ale czy nie lepiej chuchać na zimne?
Kto z Was odważy się, aby przeczytać tę pozycję?
Pozdrawiam,
Judyta
Wiele słyszałam na temat tej ksiazki. Myślę że niedługo ja przeczytam :) pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuń