Witam!
Dziś mam dla Was recenzję książki, której okładką zachwyca
się chyba już każdy, a mowa tutaj o „Kirke” Madeline Miller. Muszę przyznać
rację większości i powiedzieć, że to jest najładniej wydana pozycja w tym roku,
ale czy pod pięknym opakowanie kryje się równie piękna treść? Czytając dalej
się tego dowiecie.
„W domu
Heliosa, boga słońca i najpotężniejszego z tytanów, rodzi się córka. Kirke jest
dziwnym dzieckiem – nie tak potężnym jak ojciec ani tak bezwzględnym jak
matka... Dziewczyna próbuje odnaleźć się w świecie śmiertelników, lecz odkrywa
w sobie czarnoksięską moc, dzięki której może zagrozić samym bogom… Z tego
powodu zostaje wygnana. Nie zamierza jednak przestać kształcić się w czarach.
Jej ścieżki skrzyżują się z Minotaurem, Dedalem, jego synem Ikarem, morderczą
Medeą i, oczywiście, z przebiegłym Odyseuszem.
Samotna kobieta zawsze narażona jest na
niebezpieczeństwo, a Kirke nieświadomie budzi gniew zarówno w ludziach, jak i w
mieszkańcach Olimpu. Aby ochronić to, co kocha, będzie musiała zebrać wszystkie
siły i zdecydować, czy należy do bogów, z których się urodziła, czy do
śmiertelników, których pokochała”
Zawsze gdy
zaczynam pisać o moich odczuciach, mam wielki dylemat czy zacząć od pozytywnych
czy negatywnych stron powieści, więc pomyślałam, że tym razem nie będę się nad
tym zastanawiać i napiszę to co mi podsuną myśli.
Gdy już skończyłam zachwycać się obwolutą i zabrałam się do czytania, byłam
nastawiona na ekscytującą historię pełną akcji i zaskakujących wydarzeń. Nie
mogę powiedzieć, że tego nie dostałam, ale nie w takiej ilości jakiej się
spodziewałam. Mimo to nie jestem tym faktem bardzo zawiedziona, gdyż fabuła
mocno wciąga i naprawdę można się zatracić w lekturze. Jeśli ktoś tak jak ja
kocha mitologiczne klimaty, to jestem pewna, że biorąc do ręki „Kirke” się nie
zawiedzie i będzie w pełni usatysfakcjonowany, bo wykreowany świat powala na
kolana. Jak już mówimy o rzeczach, które wywołują piorunujące wrażenie, to
śmiało mogę tutaj wspomnieć o zakończeniu, które mnie osobiście zaskoczyło i
nawet nie wpadłam na takie rozwiązanie, a dużo wersji końca chodziło mi po
głowie.
Bohaterowie to moja ulubiona część
recenzji, gdyż poświęcam im podczas lektury najwięcej czasu i właśnie tutaj
widzę zazwyczaj najwięcej mankamentów lub wręcz przeciwnie. W tej powieści
najbardziej spodobała mi się kreacja bogów, którzy są potężni, bezwzględni i
potrafią przyprawić czytelnika o lekkie ciarki, czyli są tacy jak ich sobie bym
wyobrażała. Tutaj autorka ma ode mnie wielki plus. Natomiast główna bohaterka w
pewnym momencie zaczęła mnie lekko irytować i na tle innych postaci wydawała
się płaska i bez wyrazu. Brakowało mi w niej silnego charakteru, który by ją
wyróżniał z tłumu i sprawił, że zapadłaby mi w pamięć na długi czas.
Za to z pewnością świat, który stworzyła
autorka, zostanie w mojej pamięci już na zawsze i będę chętnie do niego wracać,
bo zostałam przeprowadzona przez tyle miejsc, tyle rzeczy zobaczyłam, że nie ma
opcji bym o tym zapomniała. Czy polecam? Tak. Mimo kilku niedociągnięć jest to
bardzo dobra książka, która zasługuje na to, żeby przeczytało ją jak najwięcej
osób. Mitologia grecka jest czymś, co ciągle pojawia się w literaturze, a mimo
to zawsze można z tego stworzyć coś, co będzie czymś nowym i zaskakującym. I
tak właśnie jest z „Kirke” ;)
Za możliwość przeczytania dziękujemy
wydawnictwu Albatros.
Pozdrawiam, Judyta
Dostałam tę piękną powieść w prezencie i nie mogę się doczekać, aż znajdę czas by ją przeczytać. Okładka jest zachwycająca i mam nadziej, że także treść mnie nie zawiedzie. Dzięki za recenzję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com
Ciekawa recenzja ale jakoś nie przekonuje mnie ta książka. Pozdrawiam www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuń