Witam!
„Zbrodnie roślin” Amy Stewart to książka po którą sięgnęłam
dlatego, że tytuł brzmiał bardzo intrygująco i nie mogłam się oprzeć, by nie
sprawdzić co się pod nim kryje. Dobry tytuł to już połowa sukcesu, gdyż jest to
jeden z elementów, na który jako pierwsze zwraca się uwagę, ale czy dobry tytuł
gwarantuje ciekawe wnętrze? Zaraz się przekonacie ;)
"O tym, że tytoń zabija co roku kilka milionów ludzi, wie każdy. Działanie krzewu kokainowego jest z grubsza znane. Nazwa szaleju mówi sama za siebie. Ale żeby uważać na konwalie, hiacynty albo chryzantemy? I co szkodliwego może być w groszku? Owoce nasączone trucizną, nasiona zatrzymujące pracę serca, paraliżujące gałązki albo bluszcze duszące niczym węże boa – rośliny okazują się bardziej niebezpieczne niż niejeden drapieżnik. A na pewno działają w sposób dużo bardziej wyrafinowany: kaleczą, parzą, kłują, drapią, porażają, wydzielają toksyny, wywołują wysypki i swędzenie, powodują zaburzenia oddychania, bóle głowy i wymioty. Mają nieprawdopodobne możliwości. Amy Stewart, prowadząc nas przez ten zdradliwy gąszcz, opowiada historie i dykteryjki, które zmrożą krew w żyłach nawet najbardziej nieustraszonego ogrodnika."
Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem
tej książki, bo nie spodziewałam się tak ciekawego podejścia do tematu jakim są
rośliny i ich niebezpieczne strony. Myślałam, że będę męczyć tę książkę przez
kilka dni, a okazało się, że w jeden wieczór przeczytałam ją od deski do deski
i teraz w zupełnie inny sposób patrzę na rośliny w moim otoczeniu. Bo zawsze
sądziłam, że one pielęgnują, leczą, żywią człowieka i są naszymi przyjaciółmi,
ale jak się okazuje to nie jest do końca dobre myślenie i źle przygotowana
roślina może wywołać niepożądane skutki, a w najgorszym wypadku nawet nas
zabić. I nie mówię tutaj o stricte o takich, które są zabójcze same w sobie,
tylko o takich, które są niepozorne i nikt nie posądziłby ich o złe „zamiary”.
Na przykład piękna konwalia potrafi doprowadzić do zatrzymania serce, tojad
wywołuje paraliż, a piękne krzewy cisu mogą doprowadzić do niespodziewanej
śmierci… kto by się spodziewał?
Autorka nie męczy czytelnika długimi
opisami, są to raczej krótkie i treściwe pełne anegdotek teksty, które
sprawiają, że książkę czyta się szybko i bez żadnych przeszkód. Pozycja jest
podzielona na kilka kategorii roślin:
- Niebezpieczne
- Nieznośne
- Niszczące
- Sprawiające ból
- Nielegalne
- Zabójcze
- Odrażające
Co
sprawia, że łatwo można się odnaleźć i zacząć od tego co najbardziej nas
interesuje. Jest tutaj także zastosowany porządek alfabetyczny, co jeszcze
bardziej ułatwia sprawę, w momencie gdybyśmy chcieli poszukać konkretnej
rośliny. Język jest w miarę przystępny i myślę, że nie będzie problemu z
zrozumieniem, znajdziecie tutaj także wiele humoru, dzięki czemu czyta się „Zbrodnię
roślin” jeszcze przyjemniej.
Widać, że
Amy Stewart nim zaczęła pisać, dobrze się przygotowała, o czym mogą świadczyć
użyte przez nią nazwy różnych związków i to jak dużo można się dowiedzieć po
lekturze tej książki. Dowiadujemy się jaka roślina co robi i jaka jest tego
przyczyna, a to wszystko jest przekazane w bardzo luźny i przystępny sposób.
Nie zostało mi nic innego jak po prostu polecenie tej książki, bo jestem pewna,
że niejednego z Was zaskoczy i rozbawi do łez.
Kto jest ciekawy co zabiło matkę Abrahama Lincolna niech od razu zabiera się
do czytania ;)
P.S.
Właśnie odkryłam, że istnieją jeszcze takie książki jak „Zbrodnie robali” i „Pijany
botanik”, więc mam nadzieję, że wydawnictwo wznowi także te tytuły, bo nie
ukrywam, że z miłą chęcią bym je przeczytała ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz