piątek, 26 kwietnia 2019

"Balony" - M. Sajnog


Fantastyka nigdy nie była tym gatunkiem, po który z chęcią sięgałam. Jak otrzymałam propozycję zrecenzowania w/w lektury byłam pełna obaw, bo nie chciałam, by moje uprzedzenie do tego gatunku miało tu znaczenie. Jednak zaufałam, spróbowałam i...? Co z tego wynikło?

A co, jeśli jutra nie będzie?

Kiedy pewnego dnia na niebie pojawiają się setki zachwycających krwistoczerwonych balonów, nikt nie podejrzewa, że za chwilę to przyciągające wzrok zjawisko doprowadzi do katastrofy. Chwilę później na ziemi zaczyna się rozprzestrzeniać tajemniczy wirus, który w błyskawicznym tempie atakuje ludzi i zwierzęta. Lekarze są zupełnie bezradni wobec jego śmiertelnej siły. Wkrótce cywilizacja zaczyna się chylić ku upadkowi, a krajobraz planety ulega postępującej destrukcji...

Czy jest coś, co może zapobiec apokalipsie? Czy ci, którzy cudem przeżyli, będą w stanie powstrzymać wirusa? A może tak właśnie wygląda koniec starego świata i początek czegoś, co nastanie po nim?

Opis mnie zaintrygował. Przyniósł mi na myśl nie tyle samo fantasy, co raczej horror z jego elementami. Pewnego dnia ludzie widzą na niebie całe mnóstwo balonów, które opadają na ziemię i wydobywa się z nich wirus, którego nikt nie jest w stanie okiełznać. Nikt nic nie wie na jego temat, lekarze stają się w walce z nim bezradni, a naukowcy nie są w stanie wirusa przebadać.

Wszystko zaczyna się od zwierząt, które stają się bardzo agresywne, a następnie umierają. Budzi to coraz większy niepokój wśród ludzi, którzy wiedzą, że niebawem to może ich spotkać.  I nie trzeba na ten etap długo czekać, bowiem zaczyna to dotykać i gatunek ludzki, który zaczyna wymierać. Zostaje jedynie garstka żywych, a na trupach, które srogo ścielą się na ulicach wyrastają przepiękne kwiaty. Jednak wśród tych, którzy ocaleli jest ktoś, kto wie jak powstrzymać śmierć pochodzącą z wirusa. Tylko pozostaje pytanie - czy podzieli się tą wiedzą z innymi?

Książka do bardzo obszernych nie należy, ale jest w niej ogrom wszelakich informacji i wydarzeń. Nie ma w niej nudnych opisów, a akcja idzie bardzo wartko, co sprawia, że książka nie należy do nudnych. Czyta się ją szybko, o ile komuś fantastyka się podoba. Ja szczerze powiem, że zeszło mi z nią dłużej niż z innymi powieściami o takiej ilości stron. Zaskoczyło mnie to, że wirus został przedstawiony jako nadprzyrodzona moc, a ludzie nim dotknięci bardzo szybko wracają do "normalnego" życia. Historia ma swój potencjał, ale nad wykonaniem można było jeszcze trochę popracować. I jest bardzo wielu bohaterów, co sprawiało, że myliłam ich dosyć często. Dla mnie to wada, ale wiem, że dla wielu czytelników to zaleta :)

Zakończenie mnie poniekąd rozczarowało, bo w sumie to go nie ma. Historia po prostu się urywa. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja, bo jednak ciekawi mnie, co będzie dalej :) Na miejscu czytelników poczekałabym z czytaniem do kolejnego tomu, bo jeśli go nie będzie, to niestety zwiastuje to tylko zdenerwowanie na końcu lektury.

Serdeczności, Magdalena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz