Witam!
Dzisiaj czas na recenzję kolejnej części trylogii „Błękitna
miłość” S.C. Ransom. „Błękitna magia” jest to drugi tom opowiadający o
przygodach Alexy i Calluma, których połączyła magiczna bransoletka z pięknym
niebieskim kamieniem. Pierwsza część wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się
już doczekać, aż sięgnę po kontynuację. Czy było warto? Przekonajcie się sami!
Alexa wciąż rozmyśla o chwili, w której o mało co nie
umarła. W dodatku zaczyna dostawać anonimowe pogróżki i tylko może się domyślać
kto tak bardzo pragnie uprzykrzyć jej życie. Ktoś kto nienawidzi jej z całego
serca, pragnie zniszczyć wszystko co jest między nią a Callumem. Czy tej osobie
się uda? Sprawa komplikuje się w momencie gdy bransoletka łącząca ją z
ukochanym znika i nasza bohaterka zostaje sama. Alexa nie może zobaczyć ani
usłyszeć ukochanego. Czy zostaną rozdzieleni już na zawsze? Czy jednak Alexa da
radę ocalić ich oboje?
W ciągu pierwszej części zdążyłam bardzo zżyć się z
bohaterami, więc ucieszyłam się gdy mogłam sięgnąć po kolejny tom ich
przygód. Lecz muszę przyznać, że z
początku bardzo opornie się czytało, po prostu nie potrafiłam przebrnąć przez
pierwszy rozdział i odkładałam książkę kilka razy. Ku mojemu zaskoczeniu, nagle
akacja zaczęła się w szybkim tempie rozwijać, co przyjęłam z wielką ulgą, bo
naprawdę nie chciałam spisać tej pozycji
na straty. Zamieszanie akcją sprawiło, że w pewnym momencie nie wiedziałam co
właśnie się wydarzyło, a dopiero na końcu zorientowałam się czemu to służyło.
Idealne odciągnięcie czytelnika od prawdziwego winowajcy całego zamieszania.
Wzruszająca opowieść, która wycisnęła ze mnie nie jedną łzę.
Zrozumie to tylko ten, kto tak jak ja pokochał bohaterów czytając „Błękitną
miłość”. Moment gdy Alexa myśli, że jedyny przedmiot, który był w stanie
połączyć ją z ukochanym został zniszczony, rozsypał moje serce na drobne
kawałki. Zostało to tak dobrze opisane, że zaczęłam wątpić na zakończenie z
happy endem. Czy ta miłość przetrwa? Czy
jest możliwe żeby żałobnik tkwiący między światem żywych i umarłych mógł wieść
normalne życie z ukochaną osobą?
Główna bohaterka wpada na pomysł jak uwolnić żałobników, ale
jest jeden problem. Nie ma żadnej gwarancji, że żałobnik wróci żywy. Nikt nie
wie jak to działa, a jedyna osoba, która mogła cokolwiek wiedzieć, przepadła
jak kamień w wodzie. Czy mimo wielkiego
ryzyka zakochani spróbują? A może będą próbowali znaleźć inny sposób?
Język nadal pozostaje prosty i zrozumiały. Czyta się tą
pozycję szybko i przyjemnie, no może tylko pierwszy rozdział przysparza trochę
kłopotów. Lekka lektura na jesienne wieczory, idealna by odetchnąć po ciężkim
dniu. Na pewno sięgnę po ostatni tom trylogii, by poznać ostateczne losy
bohaterów. Mam wielką nadzieje, że „Błękitna nadzieja” będzie równie wciągająca
co poprzednie części trylogii. No i oczywiście, za jakiś czas wrócę tu z jej
recenzją ;)
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Amber.
Pozdrawiam, Judyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz