Witam!
Madison to typowa nastolatka pochodząca z bogatego domu. Jej
mama popełniła zbrodnię, a potem odebrała sobie życie. Wieści niestety szybko
się rozchodzą i mimo przeprowadzki, przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Madi
trafia do prywatnej szkoły gdzie jest już na językach wszystkich uczniów, mimo
to szybko znajduje przyjaciółkę, która okazuje się być jej bratnią duszą. Od
Tatum dowiaduje się, że szkołą rządzi Elite King’s Club składający się z kilku
podejrzanych i niebezpiecznych chłopaków. Niby nic takiego gdyby nie fakt, że
ich przywódca upatruje sobie Madison, a jeden z nich jest jej przyrodnim
bratem. To nie może się skończyć dobrze. Jaką tajemnicę skrywają chłopcy? Co z
tym wszystkim ma wspólnego Madi? Czy grozi jej niebezpieczeństwo? Tyle pytań, a
tak mało odpowiedzi.
Książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia, gdyż z jednej
strony byłam wciągnięta bez reszty w całą historię i ani na moment nie byłam w
stanie się oderwać, a z drugiej momentami miałam ochotę rzucić nią w kąt i już
nie wracać. I to nie dlatego, że była kiepska, tylko niektóre wydarzenia tak
niemiłosiernie mnie irytowały, że po prostu nie mogłam wytrzymać, a jednak
wytrwale czytałam. Ale już wam to wszystko dokładnie wyjaśniam.
Zacznijmy od fabuły, która jest niezwykle intrygująca, pełna
mroku i tajemnicy, ale nie brak tutaj także humoru. Oczywiście znajdziemy tutaj
także seks i to nie byle jaki. Przechodząc do tych miłosnych ekscesów naszych
bohaterów, musze przyznać, że bardziej toksycznej relacji nie widziałam,
chociaż jak w przypadku Grey’a ta relacja przeradza się w głębsze uczucie i nie
ukrywam, że przyjęłam to z wielką ulgą, bo bardzo chciałam, żeby coś
zaiskrzyło. Tajemnice, które skrywa Elite King’s Club serio są tajemnicze, bo
czytelnik nie dostaje jasnych odpowiedzi. Nawet gdy skończyłam książkę to wiem
tyle co nic, więc już nie potrafię się doczekać kolejnego tomu. Zakończenie
mnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się, że bohaterka spotka tam właśnie tą
postać. Ja chce poznać dalsze wydarzenia i to w trybie natychmiastowym!
Bohaterów celowo zostawiłam sobie na później, bo jest to
wielka mieszanka wybuchowa, w której znajdziemy postacie, które dają się z
początku polubić, a następnie wręcz znienawidzić albo wręcz odwrotnie.
Zacznijmy od głównej bohaterki Madison, która jest niezwykle irytująca, ale za
to nieźle zadziorna i sarkastyczna (w sumie całkiem jak Ja). Kreacja dziewczyny
jest całkiem spoko, charakter idealnie wpasowuje się w koncepcje i nie jest
jakąś słabą niunią, która nie daje sobie w życiu rady. Natomiast przeszkadzał
mi fakt, że Madison mówiła jaka ona nieśmiała i w ogóle, a w żadnym fragmencie
nie było tego widać, aż momentami nasuwało się stwierdzenie, że jest zwykłą
zdzirą i muszę powiedzieć, że jej przyjaciółki nie były wcale lepsze. Bishop
przywódca klubu, który przypominał mi lekko Patcha z serii „Szeptem” i to
dlatego, że najpierw trzymał bohaterkę na dystans, był taki tajemniczy i
mroczny, a potem powoli zaczął się do niej zbliżać odkrywając cząstkę siebie
oraz chciał ją chronić. Chociaż jego sposób zbliżania się do Madi, był lekko
ujmując wiele brutalniejszy i oparty na pożądaniu. Powiem wam, że facet ma
jaja, nie jakieś miśki, kwiatki i motylki, ale stanowczo chce cię i już! Jeśli
miałabym wybrać najmniej przewidywalną postać, to byłby to Bishop, żadna
kobieta nie jest tak niestabilna emocjonalnie jak on. Nate, który był
przyrodnim bratem Madison i miał specyficzne podejście do opieki nad przybraną
siostrą. Z nim to nigdy nie wiadomo, raz się go kocha, a raz ma się go ochotę
zamordować. O postaciach mogłabym
jeszcze długo pisać, ale myślę, że oni odegrali największą rolę w tej fabule i
to oni najbardziej przyczynili się do mojego odbioru tej książki.
„Srebrnego Łabędzia” czyta się przyjemnie i szybko, wciąga
tak, że bez przeszkód można go pochłonąć w jeden dzień i to niecały, chociaż
zależy kto jak szybko czyta. Myślę, że bez przeszkód mogę polecić tę pozycję
osobom, które uwielbiają mrok i tajemnicze, ale także lubią trochę pikanterii. Jeśli
ktoś jej nie lubi to powiem szczerze, że opisy wiadomych sytuacji można bez
przeszkód ominąć, gdyż nie ma to wielkiego znaczenia dla fabuły, ale warto
zwracać uwagę na dialogi w tym czasie. Idealna lektura na zimne wieczory.
Zapewniam, że rozgrzeje i przyspieszy wam puls nie jeden raz i niekoniecznie w
taki sposób jak myślicie ;)
Za możliwość przeczytania dziękujemy Wydawnictwu Kobiecemu.
Pozdrawiam, Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz