wtorek, 20 lutego 2018

"Kredziarz" C.J. Tudor


Witam!

Zawsze dostając do ręki książkę, którą wychwala prawie cały świat, mam względem niej bardzo duże wymagania i zawsze zastanawiam się co w niej jest takiego, że wydawnictwo postanawia, aż tak zaszaleć z jej promocją. Właśnie taką pozycją jest „Kredziarz” C.J. Tudor, której reklamę spotykam na każdym kroku. Dostałam  egzemplarz do recenzji dość wcześnie i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to okładka, która do złudzenia przypomina szkolną tablicę, którą ktoś wytarł suchą ścierką. Z początku myślałam, że oprawa książki jest przybrudzona, dłuższą chwilę zajęło mi zorientowanie się, że to efekt zamierzony :D

Rzadko kiedy mam przyjemność czytania książki z punktu widzenia mężczyzny, więc z jeszcze większym zapałem wzięłam się do czytania. Czy książka pisana z perspektywy faceta może być ciekawa? Czy wielka akcja promocyjna była potrzebna?



Grupa przyjaciół podąża za tajemniczymi znakami narysowanymi kredą i znajduje poćwiartowane ciało dziewczyny, ale jest jeden mały szczegół. Mianowicie znaleziono wszystkie jej części ciała oprócz jednej najważniejszej – głowy.


Historia książki toczy się w dwóch ramach czasowych. Mamy zestawione z sobą wydarzenia z przeszłości i teraźniejszości bohatera. Główną postacią jak i narratorem całej opowieści jest Eddie Adams, natomiast dużą rolę odgrywają tutaj też inne postacie – rodzina, przyjaciele, sąsiedzi. Wszystko zaczyna się od wypadku w wesołym miasteczku, gdy awarii ulega jedna z przestarzałych karuzeli i rani poważnie Elisę. Jedno przypadkowe wydarzenie, a potrafi nieźle namieszać. Traumatyczne przeżycia z okresu gdy Edd ma dwanaście lata, prześladują go nawet gdy już jest dorosłym mężczyzną. Pewnego dnia dostaje list w którym jest rysunek ludzika i kawałek kredy. Co oznacza ten list? Czy ktoś stroi sobie z Eddiego żarty? A może jest to początek czegoś większego?


Nie chce wam mówić za bardzo o fabule, ponieważ wydaje mi się, że i tak musiałabym wam zdradzić coś co jest istotne, by przekazać Wam o co mi chodzi. A że ja nie lubię gdy ktoś spoileruje mi książkę, to ja też nie zamierzam tego robić. Pozycja ta zawiera zbyt wiele wydarzeń, które naprowadzają czytelnika na jakiś trop. Nie zawsze to jest jednak trop właściwy.


Akcja „Kredziarza” jest dla mnie płynna i wciągająca. Mimo że pisana jest na przemian – jeden rozdział z roku 1896, kolejny 2016, znowu 1896 itd.  to jednak ma to sens. Wydarzenia wzajemnie się uzupełniają, więc wracanie do przeszłości ma tutaj uzasadnione zastosowanie. Budowanie napięcia zostało tutaj pokazane idealnie. Nie ma to jak uzyskać długo wyczekiwaną informację i ją w połowie urwać, na rzecz przeniesienia się w czasy dzieciństwa Eddiego. Lubię budowanie napięć, ale jednak w tej historii mi przeszkadzały, ponieważ byłam wciągnięta w oba czasy i gdy nagle w kluczowym momencie mi przerywano, to brnąc dalej zapominałam co takiego ważnego odkryłam. Jednym może to przeszkadzać, drudzy mogą to uwielbiać. Wszystko zależy od gustu.

Bohaterowie – jedno z kluczowych dla mnie elementów, ponieważ gdy postacie są bez wyrazu i są irytujący odechciewa mi się czytać. A tutaj znalazłam bohaterów za którymi wręcz przepadałam, ale też takich, których chętnie bym zamordowała zaraz na początku. Ta druga grupa, mimo moich niechęci i myśli na ile sposobów można by było ich zabić, odgrywały dość istotną rolę w fabule, więc się nie czepiam, bo postacie miały indywidualne charaktery, były dobrze dopracowane i nie były stworzone na marne.


Język prosty i zrozumiały, nie ma problemów z zrozumieniem. Dodam jeszcze, że doświadczycie dużo zwrotów akcji. Zakończenie mi osobiście lekko namieszało w głowie, większość rozwiązań  spraw nie przeszła mi nawet przez myśl, nawet nie pomyślałabym, że to te osoby mogą mieć coś wspólnego z całą akcją.



Podsumowując! Polecam książkę, bo jest to dobry kryminał z elementami thrillera. Z pewnością wielu z Was się spodoba i umili jeszcze zimowe wieczory. Jeśli ktoś z was będzie miał możliwość przeczytania „Kredziarza” to bez obaw możecie się z niego zabrać. Gwarantuję udaną lekturę ;)

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Czarna Owca!



Pozdrawiam, Judyta

2 komentarze:

  1. Ciekawa okładka. Coraz bardziej mnie intryguje ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki pisane na dwóch płaszczyznach czasowych. Chętnie więc po Kredziarza sięgnę.

    OdpowiedzUsuń