poniedziałek, 26 lutego 2018

"Demon Luster" Martyna Raduchowska

Witam!

„Demon Luster” Martyny Raduchowskiej to jedna z tych książek, której już nie potrafiłam się doczekać, ponieważ niedawno czytałam pierwszy tom, który wciągnął mnie bez reszty i bardzo chciałam poznać dalsze losy Idy. W końcu dostałam ją w swoje łapki i teraz mogę się podzielić z Wami moimi odczuciami. No to zaczynamy!




Ida Brzezińska po ostatnich wydarzeniach, gdy to dowiedziała się, że jest szamanką od umarlaków, ma teraz tylko jeden cel – odnaleźć duszę Mikołaja i przeprowadzić do na drugą stronę. Tylko są dwa małe szkopuły – pierwszy jest taki, że dusza jest w rękach Kusiciela po drugiej stronie lustra, dokąd Ida nie jest w stanie pójść. Natomiast po drugie jeśli tego nie zrobi jej dusza i ciało… pogrążą się w niebycie. Czy Ida wygra walkę z nieubłaganym czasem? A może jest to jej definitywny koniec? 

Sięgając po książkę miałam w głowie tylko jedną myśl, która chciała aby „Demon Luster” był tak samo dobry jak poprzedni tom. I wiecie co wam powiem? Nie zawiodłam się! Dostałam kolejną świetną i przemyślaną historię, która opętała moją duszę całkowicie. Od pierwszej strony już wiedziałam, że nic i nikt nie da rady odciągnąć mnie od lektury. 

"Ona jest niezniszczalna. Wrzucisz taką do wulkanu, to ci pamiątki przyniesie"

Ida jak zwykle nieposkromiona, sarkastyczna i zadziorna – taką właśnie ją lubię. Przez to, że ciągle chce działać na własną rękę, wkopuje się w coraz większe kłopoty. Większe kłopoty oznaczają tutaj oczywiście więcej ciekawych sytuacji z którymi musi sobie poradzić nasza bohaterka. Czy da radę?


Bohaterowie się zmienili, wydorośleli i stali się bardziej poważni. A mimo to nadal są wyraziści i z charakterem. Trzeba przyznać, że autorka doskonale kreuje postacie, widać iż są przemyślane i dopracowane w każdym szczególe. Zauważyłam, że są też nad wyraz plastyczne, dzięki czemu nie raz zaskakują czytelnika swoją zmiennością. 

Akcja to coś co położyło mnie na łopatki. Autorka pokazała siłę swojej wyobraźni. Stworzyła taką fabułę, że pierwszy tom przy tym to nic. Już w „Szamance od umarlaków” Ida miała nieźle przerąbane, a tutaj to autorka przeprowadziła dziewczynę przez prawdziwe piekło, nie szczędząc jej kłopotów i wrażeń. Wszystko jest napisane tak, że czytelnik czuje jakby sam był uczestnikiem tych wydarzeń. Wielki pokłon w stronę Pani Martyny za tak dobre zdolności pisarskie. 

Mroczny klimat, tajemnice, zwroty akcji sprawiły, że pokochałam tę książkę i chce więcej. Doszły mnie słuchy, że autorka ma zamiar wrócić do przygód Idy i Kruchego, a ja mam wielką nadzieję, że tak się właśnie stanie i jeszcze nie raz będę mogła się z nimi spotkać. 

Warto nadmienić, że Pani Raduchowska sprytnie manipuluje informacjami, które przekazuje czytelnikowi. Z jednej strony dawkuje je powoli, pozwalając aby można było samemu dojść do prawdy, lecz często są to mylne poszlaki lub takie pokręcone, że naprawdę trzeba się nieźle nagłowić żeby je dobrze zrozumieć. To sprawia, że jeszcze bardziej chcemy dowiedzieć się co tak naprawdę się dzieje i czy nasze domysły były słuszne, czy daliśmy się podpuścić. 

Jestem autentycznie zafascynowana obiema częściami i z pewnością kiedyś do nich wrócę. Chyba po tym co napisałam nikogo nie zdziwi, gdy z całego serca polecę „Demona Luster”. Nigdy nie pomyślałam, że polska fantastyka może mnie aż tak wciągnąć, a czytałam już kilka pozycji, które mnie niezbyt zachwyciły. Jest to książka dla każdego miłośnika Fantasy, dla kogoś kto kocha mroczne klimaty, tajemnice i nieprzewidywalne wydarzenia. Wszystko to i o wiele więcej znajdziecie właśnie w tej dylogii. 

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Uroboros. 

Pozdrawiam, Judyta 

2 komentarze:

  1. Zazwyczaj polskie fantastyki są dla mnie "meh". Ale chyba zrobię wyjątek dla Martyny Raduchowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swoją drogą Uroboros... ach... ! Kocham!

    OdpowiedzUsuń