środa, 14 marca 2018

"Kiedy przyjdzie czas" - Natalia Jagiełło-Dąbrowska

Ci, którzy czytali pierwszą część powieści "Nasze kiedyś" z pewnością nie mogli się doczekać kontynuacji. Dla mnie "Kiedy przyjdzie czas" było pierwszym spotkaniem z autorką. Jakie emocje towarzyszą mi teraz, po lekturze? Jestem zrelaksowana, zniesmaczona, czy może będzie mi brakowało bohaterów?





Julia jest pracującą w Londynie Polką, której świat rozsypał się w drobny mak jednego dnia. Powieść zaczyna się w momencie, gdy nasza bohaterka wraca z Majorki, gdzie była na urlopie, który miał być najcudowniejszym w jej życiu. Niestety, to właśnie tam, w bajkowych krajobrazach jej wielka miłość ogłosiła swój koniec. Julia jest przekonana, że już jej były chłopak oszukał ją i myśli, że była tylko zabawką w jego rękach. Mimo usiłowania wytłumaczenia przez Hektora całej sytuacji, ona nie chce słuchać jego zapewnień o miłości i próbuje uciec zarówno od niego, jak i od - bolesnych już teraz - wspomnień.

Aby móc ruszyć do przodu, trzeba zostawić za sobą przeszłość.

W trudnych życiowych sytuacjach dobrze jest mieć przy sobie przyjaciół. Julia zawsze może liczyć na Sammy, dzięki której wierzy, że może być jeszcze szczęśliwa. Hektor nadal nie daje za wygraną, nie może pozwolić na to, by kobieta bez słowa od niego odeszła, próbuje działać w komitywie z najbliższymi osobami bohaterki.  Julia nadal tęskni za swoim ex, ale zraniona nie pozwala sobie na to, by jej emocje wypłynęły na wierzch. Podejmuje trudną decyzję o powrocie w rodzinne strony wierząc, że to będzie dla niej czymś w rodzaju katharsis, liczy na to, że ta ucieczka od życia pozwoli jej uporać się z problemami. Niestety, przeszłość postanawia się o nią upomnieć...

Julia wzbudzała we mnie całą gamę emocji. Jak każda kobieta, ma wahania nastroju, bywa uparta, ale według mnie jest takim "ptasim mleczkiem" (aczkolwiek nie wiem, czy to dobre określenie) - skorupkę ma twardą, jest na pozór silna, ale w środku to nadal delikatna kobieta, która wszystko przeżywa ze zdwojoną siłą.

Powieść jest napisana bardzo lekkim językiem. Nie jest to wymagająca lektura, do której się zasiada z otwartym umysłem. Jest idealna na zrelaksowanie się z nią po pracy i spędzenie w jej towarzystwie wieczoru. Czyta się ją błyskawicznym tempem, co jest według mnie zasługą wartkości akcji - ciągle jesteśmy ciekawi "co będzie dalej?". Wielki plus dla autorki za pokazanie zdarzeń z perspektywy Hektora, co pozwala na obiektywne spojrzenie na całą sytuację.

W mojej opinii warto przeczytać pierwszą część powieści, by nie sfiksować od nadmiaru zdarzeń. Aczkolwiek autorka tak napisała kontynuację, by osoby, które nie znają "Nasze kiedyś" spokojnie mogły cieszyć się lekturą.

"Kiedy przyjdzie czas" polecam na spokojny przedwiosenny wieczór :)

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i Spółka


Serdeczności, Magdalena

2 komentarze:

  1. Jestem wielbicielką literatury typowo kobiecej. Pochłaniam książki wymagające skupienia, ale również lekkie, przy których odpoczywam. Kiedy mogę usiąść z herbatą i delektować się lekturą. Niestety u mnie okres wiosenny jest pracowity, ale napewno wygospodaruję odrobinę czasu na czytanie, nie wiem czy akurat na "Nasze kiedyś" lub "Kiedy przyjdzie czas"....

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam: Dąbrowska - myślę: znam! Ale nie... to nie ta Dąbrowska. Pierwszy raz słyszę o tej autorce. Ale lubię polskie obyczajówki! (Głownie za Magdalenę Witkiewicz i jej "Czereśnie"). Także, kto wie? Może zatrzymam czas i sięgnę?

    OdpowiedzUsuń