wtorek, 13 marca 2018

"Za stare grzechy" - Izabella Frączyk


„Zima zima zima, pada pada śnieg…” Wiem, że większość z Was pewnie czeka na wiosnę, której początki już widać za oknem, ale dzisiaj przenieście się ze mną w świat pełen śniegu i radości, jakim jest Śnieżna Grań. Osobiście kocham śnieg i niezmiernie mi go brakowało tej zimy. Na szczęście z pomocą przyszła mi Izabella Frączyk 😊




Rodzina Stachowiaków posiada stację narciarską na Podhalu. Od nagłej śmierci seniora rodu, pieczę nad ośrodkiem przejęły dzieci i jego żona. Teraz robią wszystko, by rodzinny interes nadal prężnie działał i ciągle się rozwijał, a pensjonat Szarotka i stacja narciarska Śnieżna Grań wymagają bardzo wiele poświęcenia i uwagi. Sercem całego przedsięwzięcia jest Aniela – niezwykle ciepła kobieta, która jest w stanie wiele zrobić dla swoich dzieci i wnuczki. To taka babcia, chociaż na nią nie wygląda, do której każdy chciałby się przytulić. Jestem pewna, że w jej kuchni niejeden problem został rozwiązany, a wszelakie troski odeszły w kąt.
Lola jest młodą kobietą, która musiała szybko wydorośleć. Będąc na początku studenckiej kariery zakochała się bez pamięci w Tadeuszu, który skradł jej i serce, i poniekąd najpiękniejsze lata jej życia, chociaż ich romans był dosyć krótki i brzemienny w skutkach. Chciałabym rzec, że ukradł jej również niewinność, ale nasza bohaterka pod wpływem alkoholu dała się kiedyś ponieść emocjom w towarzystwie swojego przyjaciela – Andrzeja. Jednakże ich „pierwszy raz” był daleki od idealnego, a w czytelniku (przynajmniej we mnie) wywołał ogrom śmiechu 😊
Jest również Edek, będący prezesem rodzinnego biznesu i fanem nowych śnieżnych technologii, które chce za wszelką cenę wprowadzić do swojej stacji. Jego młody i porywczy charakter sprawiają, że szybciej robi niż myśli, co jest powodem rodzinnych sprzeczek. Od lat związany jest z Agnieszką, jednak młodym nie spieszy się ze ślubem. Żyją w związku na odległość, co im nie przeszkadza, ale niestety – do pewnego momentu. Okazuje się bowiem, że Aga spodziewa się dziecka, które przyspieszy decyzje rodziców o sformalizowaniu związku i wspólnym zamieszkaniu.

Jednak sielanka rodzinno-biznesowa nie trwa długo. Edek chcąc powiększyć Śnieżną Grań postanawia podpisać umowę z zewnętrzną firmą, ale czy wyjdzie mu to na dobre tak, jak tamci obiecują? Czy wszystko będzie takie kolorowe?
Marianna, która nie zna swojego ojca coraz częściej zaczyna o niego pytać. Lola, która nie wie co robić postanawia odnaleźć swojego kochanka, który wykonuje dosyć specyficzny zawód. Spotkanie to okazuje się być bardziej bolesne, niż sobie wyobrażała… Czy Tadeusz na nowo zagości w jej sercu i życiu? Czy będzie chciał się spotykać ze swoją córką?
„Za stare grzechy” to niesamowicie ciepła opowieść, mimo panującej zimy, która wciąga bez reszty. Do powieści Izy Frączyk mam sentyment i już wiem, że Śnieżną Grań pokocham tak samo mocno, jak Stajnię w Pieńkach. Jej lekki styl trafiający do czytelnika sprawia, że koniec książki zbliża się bardzo szybko. Jestem pod wrażeniem researchu technologicznego, jaki musiała przeprowadzić Iza! Niektóre opisywane maszyny musiałam wyszukać w Google, bo nie miałam pojęcia o czym czytam!
Jak już wcześniej wspominałam książka jest naszpikowana śmiesznymi sytuacjami, przyznaję, że na jednej z nich uśmiałam się do łez! Ale pojawiły się też łzy wzruszenia i niedowierzanie – nie raz zbierałam szczękę z podłogi!
Polecam tę powieść kobietom, które potrzebują chwili oddechu, zatracenia się w lekturze i szukają przyjaciółki, którą z pewnością znajdą w Loli 😊

Serdeczności, Magdalena

2 komentarze:

  1. Nie znam twórczości pani Izy Frączyk, po prostu niemożliwe jest znać wszystkich autorów i przeczytać wszystkie książki. Czy powieść jest dla mnie? Jak najbardziej, lubię śmiać się, płakać, lubię zwyczajnych bohaterów z ich problemami, radościami, błędami i takich, których mogę darzyć sympatią.
    Muszę wspomnieć, że okładka jest cudna - sielska, klimatyczna i romantyczna. Dodam, że kocham góry. Szkoda, że niewiele mieliśmy zimy w tym roku, a tak pięknie wygląda na okładce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również Iza Frączyk jest obca. Ale może nie na długo? Zaintrygowałaś mnie "uśmianiem się do łez". Uwielbiam śmiać się na książkach, na polskich obyczajówkach szczególnie. A zima? Kocham tę porę roku. Śnieżną, mroźną i przecudowną... ale obserwując ją przez szybę... no przez książkę też! :)

    OdpowiedzUsuń