Witam!
Dzięki współpracy z wydawnictwem miałam przyjemność
przeczytać „Córkę Lasu” Justyny Chrobak. Opis obiecywał fantastyczną książkę, w
której znajdziemy nadprzyrodzoną krainę i tajemniczego młodego mężczyznę, czyli
to co często spotyka się w typowych książkach fantasy dla młodzieży. Czy jest
ona warta uwagi?
Rayann to zwykła, niewyróżniająca się z tłumu dziewczyna,
która właśnie rozpoczęła studia. Wyjeżdża na wycieczkę integracyjną do Londynu,
gdzie poznaje przystojnego barmana, który jak się potem okazuje, wie dużo
więcej niż mogłoby się wydawać. Dziewczyna dowiaduje się od niego rzeczy,
których nie może pojąć, a jednocześnie przekonuje się, że to w co do tej pory
wierzyła, było jednym wielkim kłamstwem. Rayann nie jest zwykła dziewczyną za
którą się uważała. Teraz już nic nie będzie takie same.
Nie wiem od czego zacząć, więc może zacznę od początku. Gdy
dostałam propozycję zrecenzowania „Córki Lasu”, bardzo się ucieszyłam, bo
fantastyka to coś co kocham i mogłabym do końca życia czytać tylko ten gatunek.
Z tym większym zapałem zabrałam się za czytanie tej pozycji i… się niestety
rozczarowałam, może nie całkowicie, ale nie dostałam tego czego się po niej
spodziewałam, ani tego co obiecano.
Tę książkę można nazwać „wstęp do całej historii”, gdyż
niezbyt dużo się dzieje, a autorka skupia się wyłącznie na tym co było dawniej,
dużo tutaj wspomnień i historii opowiadanych przez bohaterów, a sama akcja
pojawia się dopiero na kilku ostatnich stronach. Sam pomysł na fabułę jest
interesujący i na prawdę można tutaj wiele wymyślić. Potencjał jest, teraz tylko go wykorzystać i
mam nadzieję, że z kolejnymi tomami tak właśnie będzie.
Najbardziej jednak rozczarował mnie fakt, że w książce,
która należy do gatunku fantastyki, jest jej tak mało. Można wręcz powiedzieć,
że ¾ książki nie zawiera jej wcale. Potem oczywiście pojawiają się elfy,
wspomina się o skrzatach, ale jest tego jak na lekarstwo i w dodatku nie jest
to nic nowego, wszystko już gdzieś czytałam albo widziałam. Mam wielką
nadzieję, że kolejne tomy będą zawierały jej o wiele więcej, bo chcę dać szansę
tej pozycji ze względu na pomysł, który mnie zaciekawił. Czy warto ją dać? To
się okaże!
Myślę, że całą książkę ratują niektórzy bohaterowie, którzy
przypadli mi do gustu, chociaż sama Rayann irytowała mnie swoją naiwnością.
Mimo to z biegiem książki jej charakter bardziej się kształtował i utwardzał,
więc było widać, że bohaterka na naszych oczach się powoli zmienia. Jestem
ciekawa co będzie z nią dalej, oby tylko przestała tyle płakać, mdleć i
panikować. Postacie dla których sięgnę po dalsze tomy to Veika i Tjerna, które
urzekły mnie swoją tajemniczością, już nie mogę się doczekać, aż znów się z
nimi spotkam.
Nie wiem jak podsumować tę pozycję, bo z jednej strony mam
ochotę dowiedzieć się jak Pani Justyna pociągnie dalej historię, a z drugiej
boję się, że się rozczaruje jeszcze bardziej. Do dalszej lektury przekonuje
mnie przyjemne i plastyczne pióro autorki, dzięki czemu szybko się czyta i daje
nadzieje, że może być dużo lepiej. Ktoś już czytał? A może zamierzacie?
Zaryzykujecie?
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu
Kufer.
Pozdrawiam, Judyta
Książki nie czytałam, ale za to sporo recenzji i są identyczne jak Twoja. Mało fantastyki, że bardziej podchodzi pod obyczajówkę, że błędy korekcyjne, bohaterka irytująca. Ale ja zakochałam się w okładce 😍 chociaż nie miałam jej w rękach, to gdzieś wyczytałam, że wygląda jak namalowana, kiedy patrzymy z daleka i jej autorką jest siostra Pani Justyny. Jeśli będę miała okazję przeczytam, nie przekreślam. Jestem początkującą "wielbicielką" fantastyki, więc nie będę czuła rozczarowania gatunkiem.
OdpowiedzUsuńO błędach korekcyjnych nie wspominałam,bo przyznaję się,że wyleciało mi to z głowy, ale fakt było ich dość sporo :/
UsuńA ja właśnie, pod kątem obyczajowym chciałabym tę książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń