sobota, 10 marca 2018

"Z ogniem. Miłość Grażyny Bacewicz w przededniu wojny" Joanna Sendłak

Zarówno biografie, jak i książki historyczne nigdy do mnie nie przemawiały. Fakt – nie przeczytałam żadnej takiej powieści do końca, ale ich język oraz okładka od początku wzbudzały we mnie mieszane uczucia. Niestety w tym przypadku było bardzo podobnie. „Z ogniem…” musiało nabrać mocy urzędowej zanim zabrałam się za lekturę. Niejednokrotnie odkładałam powieść na półkę, czekałam kilka dni i brałam ją do ręki znowu. Czy mnie zawiodła?




„Z ogniem. Miłość Grażyny Bacewicz w przededniu wojny” to powieść Joanny Sendłak, która była wnuczką tytułowej bohaterki. Grażyna była niezwykle utalentowaną skrzypaczką i kompozytorką, bez końca zakochaną w lekarzu – Andrzeju Biernackim. Czy ktoś z Was zna miłość prostą, łatwą i niewymagającą? Oni również jej nie znali. Wszak nad uczuciem trzeba sumiennie pracować i dbać o nie najlepiej, jak się potrafi. Oboje pokochali się jednak miłością tak piękną, że nawet śmierć nie byłaby w stanie jej rozdzielić.

I to jest właśnie historia o takiej miłości. Wielu z Was pewnie zastanawia się „jak kobieta mogła opisać miłość swoich dziadków, jej początki, skoro jej wtedy nie było na świecie?” – ano, odpowiedź jest bardzo prosta. Książka powstała na podstawie listów, jakie wymieniali między sobą bohaterowie, gdy Andrzej przebywał na stypendium, które nota bene było powodem do ich długiej rozłąki. W dzisiejszych czasach mało który związek przetrwałby taką próbę czasu. Mało kto nawet pisze do siebie listy, a to przecież takie romantyczne i pasujące do miłości!

Nie będę Wam opowiadała o szczegółach powieści, bo po co mam Wam psuć zabawę i podróż do uczuć? Osobiście podczas czytania powieści w pewnym momencie wsiąkłam w życie bohaterów i czułam, jakbym odkrywała ich tajemnice i poniekąd szpiegowała. Mam nadzieję, że i Wy doświadczycie tego uczucia.

Mimo ciężkiego początku polecam „Z ogniem. Miłość Grażyny Bacewicz w przededniu wojny”, jednocześnie uprzedzając, że nie jest to lekka literatura, która czyta się „sama”. To powieść, którą należy chłonąć całym sobą i zastanowić się nad pewnymi kwestiami, które są w niej poruszane.
A przy okazji dowiedziałam się, że Grażyna Bacewicz doczekała się nawet popiersia w Alei Sław przy Skwerze Harcerskim w moich ukochanych Kielcach.


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska.






Serdeczności, Magdalena

3 komentarze:

  1. Biografie, książki historyczne bardzo lubię. Miałam w swoim życiu okres, kiedy przeczytałam wszystkie książki dostępne w naszej bibliotece, napisane na kanwie wspomnień więżniów w obozach koncentracyjnych. Teraz więcej sięgam po powieści, gdzie akcja rozgrywa się w czasie wojny. Zabrzmi to nieadekwatnie, bo to był okrutny czas, ale II wojna światowa i wojna secesyjna to moje ulubione okresy w literaturze. Przepadam czytać i słuchać o życiu innych ludzi, którzy żyli dawno temu. Czasy i ich byt jest dla mnie niezwykle ciekawy i tajemniczy. A tu mamy jeszcze historię miłości...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze żadnej biografii nie przeczytałam, jakoś mi nie po drodze. Trzeba kiedyś się przełamać może z tą książką .....

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojna, miłość listy i piękna historia? Wchodzę w to!

    OdpowiedzUsuń