Witam!
Recenzja goni recenzję, bo tak mało
czasu, a tak dużo książek, o których warto wspomnieć i napisać
kilka słów. Tym razem mój wybór padł na "Znajdź mnie"
J.S. Monroe, po którą sięgnęłam, ponieważ opis zapowiadał, że
dostanę ciekawą i niezapomnianą historię. Czy tak było? Czy warto po nią sięgnąć?
Jar Costello stracił swoją ukochaną,
która kilka lat temu popełniła samobójstwo. Mężczyzna jednak
uparcie wierzy, że jego miłość nie umarła i wciąż jest wśród
żywych. Tę myśl podsyca fakt, że ciała nie odnaleziono, a Jar
widzi Rosę w różnych miejscach. Czy to halucynacje? A może to naprawdę jest ona? Akcja nabiera tempa, gdy chłopak znajduje
zapiski z dziennika dziewczyny i wszczyna własne śledztwo, by
dowiedzieć się jaka jest prawda. Co takiego odkryje? Tego już nie
mogę wam ujawnić.
To co rzuca się w oczy po
przekartkowaniu książki, to krótkie rozdziały, które pozwalają
szybko i bez przeszkód brnąć do przodu, ale czy z
zainteresowaniem? Dziś zacznę od minusów pozycji, mimo że zawsze
zostawiam je na koniec. Istotnym elementem w kryminałach/thrillerach
jest budowanie napięcia, które swoją drogą odwala zazwyczaj
połowę roboty. W „Znajdź mnie” może z dwa raz poczułam
dreszczyk emocji i wyczekiwałam co właśnie się wydarzy, a tak
czytałam, bo czytałam. Innym mankamentem dla mnie, było powolne
rozkręcanie się akcji. Zazwyczaj na to nie narzekam, bo potrzeba mi
czasem książki, która mnie wyciszy i pozwoli płynąc po
spokojnych wodach, ale w thrillerze to nie przejdzie! Wydarzenia
muszę iść do przodu, a nie stać w miejscu przez kilkadziesiąt
stron.
Już sobie trochę ponarzekałam, więc
czas by przejść do pozytywnych stron, a nawet ich trochę jest.
Fabuła jest ciekawa, pomijając już to ślimacze tempo, to naprawdę
jest interesująco. Można się wkręcić w całą historię, bo nie
ukrywam, że poczynania bohatera śledziłam z zapartym tchem i
kibicowałam mu, aby znalazł swoją ukochaną całą i zdrową. No
właśnie, postać Jara jest kolejnym plusem, dla którego warto
sięgnąć po „Znajdź mnie”. Kreację postaci oceniłabym na
piątkę, gdyż nie można obok niego przejść obojętnie. Zyskał
moją sympatię już na początku, gdy pokazał prawdziwe oblicze
miłości, do samego końca miał nadzieję, że odnajdzie Rose cała
i żywą. Rozumiem w pełni postępowanie mężczyzny, bo gdyby mi
ktoś powiedział, że mój ukochany nie żyje, ale brak ciała, to
także nie uwierzyłabym w jego śmierć.
Cieszy mnie to, że autor nie podał
rozwiązania na tacy, tylko powoli dawkował informacje, przez co
rozszyfrowanie sprawy nie było takie łatwe. I tutaj w zależności od
Waszej dociekliwości i zdolności do rozwiązywania zagadek, zależy
jak szybko odkryjecie prawdę. Przyznaję, że zwinnie poskładałam
wszystko w całość i domyśliłam się jak zakończy się ta
powieść, ale mimo to kulminacja mnie zaskoczyła.
Czy polecam tę książkę? Jako
thriller na rozpoczęcie przygody z tym gatunkiem jak najbardziej, bo
nie jest on jakoś wybitnie wymagający. Będzie on także odpowiedni
dla osób, które szukają spokojnej lektury na wieczór, aby
zapełniła im miło i przyjemnie wolny czas. Jeśli natomiast
szukacie powieści z dreszczykiem to warto sięgnąć po „Kobietę
w oknie” A.J. Finn lub „Fashion Victim” Corrie Jackson tego
samego wydawnictwa.
Za możliwość przeczytania dziękujemy
wydawnictwu W.A.B
Pozdrawiam, Judyta
Książka już do mnie "leci", więc dzięki Tobie odrobinę wiem czego się spodziewać. Za często nie czytam tego gatunku literatury, ale lubię zagadki i myślę, że jednak powieść czymś mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuń