środa, 26 lipca 2017

"Mąż potrzebny na już" - Małgorzata Falkowska


Od początku wiedziałam, że ta historia stanie się bliska mojemu sercu… Dlaczego? Tak jak główna bohaterka – Bernadetta w sylwestrową noc postanowiłam… znaleźć męża. Aczkolwiek różnica między nami jest taka, że ja zrobiłam to na trzeźwo, świadoma swoich słów i czynów, a Berka była jakby to powiedzieć… No świat jej przysłoniła butelka wina!

Berka, Zośka, Baśka, Monika, Jolka i Marietta są przyjaciółkami od dzieciństwa, 28-letnie singielki, które ostatniego dnia każdego roku spisują swoje postanowienia i nagradzają to najlepiej spełnione pięcioma tysiącami złotych. Sprawa się komplikuje w momencie, gdy dziewczęta stawiają sobie ciężkie do spełnienia zadania, ale czego się nie robi dla kasy, własnej satysfakcji i uznania wśród przyjaciółek? Bercia postanawia znaleźć męża. Ma na to 365 dni, nie licząc pierwszego, w którym to leczyła głowę po szalonej sylwestrowej nocy. Z pozoru może łatwe zadanie, ale co zrobić, gdy prawdziwi dżentelmeni już wyginęli? Główna bohaterka na swojej drodze spotyka same wybrakowane egzemplarze, mężczyzn szukających jedynie uciech cielesnych, milczków lub po prostu „życiowych przegrywów”. Sama z pewnością by zwariowała, ale ma oparcie w postaci Karola – współlokatora geja, który jest jej najlepszym przyjacielem. Czy siłownia, szkoła tańca i szybkie randki to dobre miejsca na znalezienie tego jedynego? A może czas zaangażować w to rodzinę, która odegra rolę swatki? Czy bliscy znają na tyle dobrze Berkę, by dobrać dla niej odpowiedniego mężczyznę? Czy będzie to lekarz, prawnik, a może przedstawiciel koła różańcowego?
Z pomocą desperatce przychodzi babcia Stasia, która zna przepis na miłosną miksturę… Ta mieszanka nazwana „Na miłość boską” składająca się z m.in. octu, czosnku, oleju, grejpfruta, drożdży, pieprzu i tabunu innych niepasujących do siebie produktów pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o walory smakowe, ale co jeśli faktycznie działa? Do odważnych świat należy, a przecież zaszkodzić nie może! No chyba, że przejściowo, na żołądek. Jak to się skończy? Czy Berka za sprawą napoju odnajdzie szczęście i spełni swoje postanowienie?
Powieść jest przepełniona nietuzinkowym humorem, ot komedia pomyłek bym wręcz powiedziała. Chyba nikt inny nie rozumie Berki jak ja! Zanosiłam się śmiechem, gdy czytałam o randkach żywcem wyjętych z mojego życiorysu. Dziewczęta uwierzcie mi, że takie porażki jak „mój ma 14cm i on to chyba kobiety nie zadowoli” chodzą po świecie! Albo gbury, którzy myślą, że kobieta na ich skinienie rzuci im się do rozporka. Przerabiałam już chyba wszelakie możliwe typy mężczyzn oprócz tego idealnego… A właśnie, czy Berka znajdzie miłość swego życia i wyjdzie za mąż przed końcem roku? A może to inna z dziewczyn spełni swoje postanowienie i zgarnie pulę z kasą? Powiem Wam jedno! A może troszkę więcej…? Niektóre zdarzenia z mniej-więcej połowy lektury są przewidywalne, ale to co się dzieje na końcu totalnie zmiata z nóg! Czytałam z wypiekami na twarzy i wypisanym na niej szokiem! Tego z pewnością nikt się nie spodziewał :) Czy polecam? Zdecydowanie tak! Już nie mogę się doczekać chwili, w której „Gorzej być nie może” Małgorzaty Falkowskiej wpadnie w moje wytęsknione łapki :)
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Videograf za możliwość przeczytania książki. Małgosiu! Pisz dalej, rewelacyjnie Ci to wychodzi :)
Serdeczności, Magdalena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz