„Ostrze było chłodne i ciężkie; ponownie przypomniało Joriemu o tym, dlaczego pragnął zostać chirurgiem. Pierwsze czyste cięcie zawsze było najciekawsze, metal, który po raz pierwszy wdzierał się w nienaruszoną skórę. Dzięki niemu można było odnaleźć narządy, które jeszcze nigdy nie widziały światła dziennego. Życie wewnętrzne, które leżało rozłożone przed lekarzem niczym skarb w popsutej skrzyni".
„Doktor Charcot na oddziale neurologicznym kliniki Salpêtrière
przeprowadza eksperymenty na histeryczkach.
Jego pokazy hipnozy ściągają widzów z całej
Europy; znany neurolog niczym magik sprawia, że pacjentki tańczą przed
zgromadzoną publicznością. Któregoś dnia na oddział trafia Runa, mała
dziewczynka, która opiera się wszelkim metodom terapeutycznym. Jori Hell,
szwajcarski student medycyny, widzi w tym szansę na zdobycie upragnionego
tytułu doktora i wysuwa śmiałą propozycję zabiegu, który do tej pory wydawał
się nie do pomyślenia. Chce jako pierwszy lekarz w historii medycyny
operacyjnie usunąć obłęd z mózgu pacjentki.”
Biorąc tę pozycję do ręki, nigdy bym
nie pomyślała, że skrywa ona w sobie tyle okropności, a zarazem tak mnie
wciągnie, że nawet zapomnę o jedzeniu… chociaż w sumie to i dobrze, bo mogłoby
mi coś ze strachu stanąć w gardle. Historia, którą przedstawia nam autorka,
wzbudza w czytelniku tyle emocji, że po zakończeniu lektury, trudno jest się
pozbierać, człowiek zostaje w szoku i zastanawia się, czy naprawdę przeczytał
to co przeczytał. „Runa” to nie jest powieść dla ludzi o słabych nerwach.
Książka ma dość skomplikowaną
narrację, gdyż część jest napisana w
trzeciej osobie z perspektywy kilku postaci, a część w pierwszej osobie z
punktu widzenia Maxime’a, czternastoletniego chłopca mieszkającego z ojcem,
który nie radzi sobie z śmiercią żony i zmusza syna do śpiewania w chórze, mimo
że marzeniem Maxime’a jest tworzenie poezji. Muszę przyznać, że czasami można
się pogubić i może się wydawać, że większość tych postaci nie ma z sobą nic
wspólnego, więc ich opowieści są zbędne i tylko niepotrzebnie wprowadzają
chaos, ale nie dajcie się zwieść. Przyjdzie taki moment, w którym zrozumiecie
co tak naprawdę ich wszystkich łączy i będziecie zdumieni, że wcześniej na to
nie wpadliście.
Co do samych bohaterów stwierdzam, że
autorka stworzyła ciekawe i zróżnicowane charaktery, które nie mają z sobą
żadnych cech wspólnych, co doskonale zwodzi czytelnika, który z uporem
twierdzi, że po jaką cholerę jest nam przytaczana historia połowy z nich.
Najciekawszą postacią dla mnie była tytułowa Runa, mała dziewczynka, która
wzbudzała swoim zachowaniem jak i wyglądem lęk, gdyż nigdy nie było wiadomo jaki
będzie jej kolejny krok, a powiem wam, że czasami jej poczynania przyprawiały
mnie o gęsią skórkę.
Wspominałam już, że nie jest to
lektura dla osób o słabych nerwach? Autorka nie szczędzi nam opisów o
różnorakich torturach czy eksperymentach, tak bardzo dba o szczegóły, że
czasami musiałam pominąć niektóre fragmenty i dopiero jak mój żołądek się
uspokoił, mogłam bezpiecznie do nich wrócić. Jest to pozycja, która zawsze
będzie mi tkwiła w pamięci i wystarczy tylko jedno spojrzenie na okładkę, która
stoi sobie jak gdyby nigdy nic na półce, a wracają wszystkie te okropności i
chęć by sięgnąć po nią jeszcze raz, co na pewno kiedyś będzie mieć miejsce. Gorąco
polecam!
Pozdrawiam, Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz