czwartek, 14 września 2017

"Błękitne sny" - Katarzyna Michalak

Do Katarzyny Michalak i jej twórczości ciągle podchodzę z pewnym sentymentem - jest to jedna z autorek, której w domowej biblioteczce mam wszystkie wydane powieści. "Błękitne sny" to jej 34 wydana książka, która jest trzecią częścią Leśnej Trylogii. Jedni autorkę kochają, inni no cóż, nie koniecznie. Często spotykam się z opiniami, że powieści nie są spójne, a za to są naszpikowane bzdurami i naciąganymi historiami. Czy te teorie to prawda? I jak było tym razem?




Losy trzech przyjaciółek oraz trzech braci Prado są bardzo zawiłe i cóż, nie do końca szczęśliwe, o czym powinniście już wiedzieć, jeśli przeczytaliście "Leśną polanę" oraz "Czerwień jarzębin".
Gabriela, która długie lata czekała na ukochanego, teraz potrzebuje czasu na oswojenie się z myślą, że znów Wiktor pojawił się w jej życiu. Mężczyzna oczywiście szanuje jej decyzję, ale nie do końca rozumie postępowanie lubej. Nikt nie podejrzewa, że niebawem pojawi się okoliczność, która zweryfikuje, czy tych dwoje ma szansę na stworzenie domu z prawdziwego zdarzenia - pełnego miłości, ciepła, zaufania i...może kogoś więcej?

Majka i Marcin po niespodziewanym ataku antyterrorystów, pokiereszowani przebywają w szpitalu. On - powoli dochodzi do siebie po postrzale jeśli chodzi o fizyczność, ale zdarzenie owe odcisnęło piętno na jego psychice. Ona - walczy o swoje życie, gdyż maleństwa, które nosiła pod sercem nie dało się uratować. Ale może to dobrze? W końcu nie chciała dziecka, które nie było mężczyzny, którego obdarzyła szczerym uczuciem. Niestety Majka przechodzi załamanie nerwowe, boi się o życie ukochanego, gdyż nawiedza ją dziwna postać, która jej grozi... Czy miłość tych dwojga przetrwa taką próbę? Jej los wisi dosłownie na włosku, który z dnia na dzień staje się coraz słabszy.

Prawdziwą rewolucję natomiast przechodzą Julia i Patryk, którzy zostają rodzicami nie swojej córki - dziwnie brzmi, prawda? Okazuje się bowiem, że Julia została wrobiona w dziecko, które mówi do niej per "mama". Niestety jedna z naszych bohaterek nie potrafi się odnaleźć w tejże roli, gdyż sama w dzieciństwie nie miała w matce autorytetu. Boi się, że zrobi dziewczynce krzywdę i nie będzie potrafiła dać jej domu, o jakim sama kiedyś marzyła. Na wysokości zadania stanie jeden z braci Prado, który swoim ukochanym kobietom będzie chciał dać wszystko, o czym mogą tylko zapragnąć.

Powieść jest naszpikowana zwrotami akcji, tragediami bohaterów i...niespodziankami. Czasami mam wrażenie, że jest w niej wszystko. Taką ilością wątków i zdarzeń można obdzielić spokojnie kilka książek, a tutaj mamy zebrane wszystko w jedną. Czy to jest zaleta, czy może wada? Ciężko mi to stwierdzić. "Błękitne sny" czyta się bardzo szybko - kartki same przechodzą z prawej strony na lewą. Autorka wzbudza ogromną ciekawość w czytelniku, chęć poznania kontynuacji historii, ale... No właśnie - ale. Jak dla mnie to dzieje się za dużo zła. Jest za dużo wszystkiego. Podczas, gdy czytelnik myśli, że bohater już wychodzi na prostą i będzie wszystko OK autorka rzuca mu kłody pod nogi. Praktycznie do ostatniej strony miałam wrażenie, że na Leśną Polanę spadnie bomba atomowa, tudzież inne ustrojstwo powodując kolejny koszmar bohaterom. Niemniej jednak książka mi się bardzo podobała, a to całe zło ma swój urok - sprawia, że nie możemy odłożyć powieści na "potem". Oczywiście wszystko kończy się dobrze, może tylko zbyt schematycznie i przewidywalnie, ale myślę, że takie zakończenie należy się naszym bohaterom. Jak sobie przypomnę co przeszli w swoich najmłodszych latach to jest mi ich żal.

Oczywiście w powieści pojawia się kilka zdarzeń i tekstów, które są totalną bzdurą. Szczególnie zszokowało mnie to, że autorka stwierdziła, że lekarz (bodajże anestezjolog) może spowodować trwałą utratę pamięci u pacjenta - jest to totalną nieprawdą. Nie ma takich leków, które prowadzą do tego typu uszkodzeń. Co innego neurolog podczas operacji na otwartym mózgu.

Czy polecam? Tak, ale jest to powieść dla osób cierpliwych i odpornych na zło na kartach powieści. Katarzyna Michalak porusza ważne i ciężkie tematy, ale tak jak już wcześniej wspomniałam - za dużo wszystkiego na raz. Uwielbiam powieści o miłości i przyjaźni pod różną postacią, a tutaj mamy tego bardzo dużo, co mnie niezmiernie cieszy :) Powieść idealna na długie jesienne wieczory. UWAGA! Szybko się kończy :)

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Znak Literanova
Serdeczności, Magdalena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz