czwartek, 7 września 2017

„Noc Blizn” Alan Campbell

Witam!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki „Noc Blizn” Alana Campbella. Jest to pierwszy tom trylogii „Kodeksu Deepgate”. Jej okładka przyciągnęła mój wzrok, a opis utwierdził mnie w przekonaniu, że może być to całkiem niezła powieść. Ale jak wiecie pozory często mylą. Czy w tym przypadku tak było, czy może jednak opis słusznie mnie do niej przyciągnął? Przekonajcie się sami!

W całej powieści poznajemy cztery, a nawet pięć postaci, które odgrywają znaczącą rolę w całej historii. Na początek poznajemy Dilla, który jest młodym aniołem, jest naiwny i niezdarny, co jednak dodaje mu uroku, bo wraz z biegiem akcji zaczyna się jego przemiana. Jest to bohater, który zdobył moją sympatię, ponieważ jako jedyna postać wyróżniała się na tle całej powieści. Nie pasował do wykreowanego świata, co czyniło go interesującym i chciałam bardzo poznać jego losy.
Kolejną postacią jest Carnival, która jest demonem. Raz w miesiącu w tzw. Noc blizn, wychodzi na łowy. Porywa jednego nieostrożnego mieszkańca i wysysa z niego krew, tym samym zyskując na swoim ciele nową bliznę, która jest karą za popełnione morderstwo.
Poznajemy także zabójczynię Reachel, która towarzyszy Dillowi, ponieważ została przydzielona na jego nauczycielkę. Jest to postać niezbyt dobrze wykreowana, ponieważ nie za wiele się o niej dowiadujemy. Tak samo o Panu Nettle, wiadomo tyle, że jest sieciarzem, samotnikiem i szuka zemsty za śmierć swojej córki. Naprawdę dziwi mnie fakt, że postacie, które tak często przewijają się przez książkę, nie są w ogóle dopracowane i czytelnik nie dostaje pełnego obrazu bohaterów.
Ostatnią postacią jest Truciciel Devon, który zabijał ludzi by uzyskać eliksir dający nieśmiertelność. Jest to postać, która od samego początku mnie irytowała. Naprawdę zastanawiałam się jacy ludzie w tym mieście są głupi, że nie zauważyli co on knuje, a gdy już się zorientowali to dali się mu wykiwać. Davon był arogancki, wywyższał się oraz czerpał przyjemność z znęcania się nad ludźmi. Wiele czarnych charakterów darzę sympatią, ale jego osoba nie miała żadnej cechy za którą można było ją polubić.
Pomijając fakt, że bohaterowie są niezbyt dynamiczni i wydaje mi się, że nie są nawet do końca dopracowani. Czytając, miałam wrażenie, że autor chciał kreować bohaterów na bieżąco, co niestety mu nie do końca wyszło. To jednak pomysł na samych bohaterów jak dla mnie jest na piątkę.
Mimo ciekawych bohaterów, akcja książki mnie nie przekonała. Faktycznie, rozwijała się bardzo szybko i nie można było narzekać na nudę, jednak przez niektóre opisy nastrój całej książki zaginął. Nie mam nic przeciwko opisom krajobrazów. Łatwiej jest sobie wyobrazić kreowany świat, lecz opisy wstawiane w środku trwania całej akcji, były nie do zniesienia. Najbardziej jednak przeszkadzał natłok bohaterów. Czasami ciężko było się połapać, co dzieje się w danym momencie. Każdy rozdział skupiał się na kimś innym. Rozumiem budowanie napięcia, że dopiero za kilka rozdziałów poznamy dalsze losy bohatera, ale jak dla mnie pisanie z perspektywy pięciu bohaterów to już lekka przesada. Całą książkę ratuje dobry pomysł na historię, ale jestem pewna, że znajdzie się wiele osób, którym nie będzie przeszkadzał fakt pisania z perspektywy wielu postaci.
Książkę czytało się niestety dość opornie i czasami musiałam przeczytać coś dwa lub trzy razy, żeby zrozumieć, co autor miał na myśli. Język jest trudny i nie polecam czytać tego w nocy, gdy już jesteście zmęczeni, bo gwarantuję, że możecie zupełnie nic nie zrozumieć. Natomiast, gdy zmęczenie nie daje się we znaki, to powieść jest całkiem przyjemna i naprawdę można się w nią wciągnąć i z zapartym tchem śledzić losy bohaterów.
Podsumowując: Czy książka należy do najgorszych? Nie, nie powiedziałabym. Historia ma wiele wad, jak i zalet - nie skreślałabym jej tak od razu. Pomysł jest super, zawiła treść może lekko odstraszać, więc poleciłabym ją tylko wytrwałym czytelnikom, którzy tak łatwo się nie zniechęcają. Nie jest to książka dla wszystkich, ale ma w sobie to coś co sprawia, że jednak sięgnę po dalsze części i nie dlatego, że stoją mi na półce, ale po to by poznać dalsze losy Dilla, Carnaval oraz Reachel. Więc pewnie za jakiś czas wrócę do was z recenzją kolejnego tomu „Żelazny Anioł”.
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu MAG
Pozdrawiam, Judyta :)


1 komentarz:

  1. Coś mi się wydaję, że to nie jest książka dla mnie.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń