W pewną Halloweenową noc, wracający do domu po pracy Damian Maxwell, znajduje przy drodze pokiereszowaną i nieprzytomną kobietę. Okazuje się, że to Nina Sienkiewicz - Polka, przebywająca w Stanach na emigracji. Dziewczyna trafia do szpitala w ciężkim stanie. Nic nie zapowiada tego, co ma się niebawem wydarzyć...
Damian Maxwell jest bogaty nie tylko z domu, ale stara się do wszystkiego w życiu dojść sam. Dzięki właśnie temu samozaparciu otwiera dobrze prosperujący klub, a także angażuje się w politykę. Jest nie tylko bogatym mężczyzną, ale również przystojnym, dobrze wychowanym i pomocnym. Jego polskie korzenie z pewnością mają wpływ na to, że czuje się poniekąd odpowiedzialny za los znalezionej przy drodze kobiety.
Nina Sienkiewicz jest młodą dziewczyną, która w poszukiwaniu pracy wyjechała do Stanów. Nie oszukujmy się - w Polsce po historii sztuki niestety nie ma pracy. Czuje się zagubiona w nowym mieście, a w dodatku nie ma przy sobie nikogo znajomego. Z wyjątkiem tego, który ją skrzywdził - ale czy możemy taką osobę nazwać bliską? Odzyskując przytomność po wypadku zdaje sobie sprawę, że została właściwie z niczym. I wtedy pomocną dłoń wyciąga On...
Damian proponuje Ninie, by ta zatrzymała się w mieszkaniu jego babci, które stoi puste. Pomaga jej też w zabraniu rzeczy z poprzedniego mieszkania, do którego nie mogła i nie chciała wrócić. Między młodymi zawiązuje się nić sympatii, a Maxwell na tyle obdarza zaufaniem pannę Sienkiewicz, że proponuje jej pewien układ...
I tak w ramach ocieplenia wizerunku Damiana, co pomoże mu przy kampanii wyborczej, ci dwoje stają się fikcyjnym małżeństwem. Oczywiście wszystko w pełnej konspiracji i na jasno określonych, rygorystycznych zasadach. Jednakże los bardzo lubi płatać figle... Jakie przeciwności napotkają tę dwójkę?
Do "Wybory Niny" podeszłam z dozą nieśmiałości. Bałam się, że to będzie historia Hugh Grant'a z filmu "To właśnie miłość" z tym, że na papierze. Przyznam, że na początku mnie w ogóle nie wciągnęła, ale od momentu, gdy Damian zaproponował Ninie układ strony zaczęły same "się czytać". Polubiłam tę dwójkę, jednakże większą sympatią zapałałam do Maxwella - chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego? :)
Byłam i jestem nadal rozczarowana naiwnością Niny, jednak w pewnym sensie ją rozumiem. Starała się jak mogła, by wspólnie wyglądali na zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Ale więcej nie będę Wam zdradzać :)
I przede wszystkim uznanie kieruję w stronę autorki, która genialnie opisała erotyczne sceny... Bez zbędnego przepychu, bez "udziwnień" - seks był dokładnie taki, jaki może się nam zdarzyć ;) Czuły, fragmentami wyuzdany - opisy działają potężnie na kobiecą (a przynajmniej na moją) wyobraźnię. Z resztą, Anna Kekus ma niezwykły dar do pisania w taki sposób, że obrazy dosłownie same pojawiają się w naszej głowie. Czytelnik bez problemu zobaczy siebie w roli głównego bohatera.
"Wybory Niny" to powieść idealna na jesienny czas. Pomaga się zrelaksować i przenieść się w świat różny od tego, w którym żyjemy. Zakończenia powieści nie da się wręcz przewidzieć. Spodziewałam się happy endu, a tu...niespodzianka - jak się to skończyło dowiecie się po przeczytaniu lektury ;) Podpowiem tylko tyle - druga część aktualnie się tworzy :)
Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Wydawnictwu Lira, które trafiło na listę moich ulubionych wydawnictw :)
Serdeczności, Magdalena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz