środa, 3 stycznia 2018

"Spektrum. Leonidy" Nanna Foss

Witam!

W grudniu z mojej strony pojawiła się tylko jedna recenzja, za co bardzo Was przepraszam, ale sami wiecie jak to jest przed świętami, wieczna krzątanina. Teraz już jest po świętach, więc w końcu mogę w spokoju siąść i zacząć pisać zaległe recenzje. A pierwszy ogień pójdzie niedawno przeczytana przeze mnie książka „Spektrum. Leonidy” Nanny Foss, młodej, duńskiej pisarki. „Leonidy” są pierwszym tomem serii „Spektrum”, więc jak dla mnie to ona decyduje czy sięgnę po dalsze jej części czy jednak dam sobie spokój. Czytając dalej dowiecie się jak będzie w tym przypadku ;) 

"Być może istnieje granica, ile cierpienia tych, których kochamy, można zabsorbować, nie rozpadając się."


Przez pierwszą połowę poznajemy bohaterów historii. Dla niektórych może się to wydawać lekko nużące, ale druga połowa wynagradza wszystko. Mamy kilka postaci, które niemal całkowicie różnią się od siebie, lecz tajemnicze wydarzenia złączą ich losy ze sobą czy tego chcą, czy nie.

Emi piętnastoletnia dziewczyna, którą śmiało można nazwać outsiderką nie jest lubiana w szkole, jest obiektem kpin i drwin. Dużo swojego czasu poświęca rysowaniu, co odgrywa tutaj kluczowy moment, gdy rysuje chłopaka, którego zobaczyła w swoim śnie, a następnego dnia spotyka go w szkole. W domu jej sytuacja też nie jest zbyt ciekawa, więc większość swojego czasu spędza u swoich jednych przyjaciół – Albana i Linusa.

Alban jest o rok starszy od Emi, bardzo poważny jak na swój wiek. Jest niewidomy, co bardzo dobrze znosi. Jego ciągły spokój i opanowanie na niezręczne teksty ludzi w jego stronę, naprawdę wzbudzały mój podziw dla niego. Linus to jednak całkowite przeciwieństwo swojego brata, wszędzie było go pełno, a jego pasją jest świat nauki, można by rzecz, że typowy mózgowiec.

Do całej ekipy w pewnym momencie dołączają bliźniacy – Pi i Noa – Noa jest tajemniczym chłopakiem z koszmaru Emi, co zaczyna ją powoli przerastać. Losy piątki uczniów zostają połączone w banalny sposób, którym jest projekt szkolny. Gdy wszyscy spotykają się w domu pewnego astrofizyka, do ich ekipy dołącza jeszcze kolejna osoba, którą jest Adriana – klasowa kujonka.

Długo zastanawiałam się czy nakreślić wam po krótcce wydarzenia z książki, ale stwierdziłam, że zdradziłabym Wam zbyt wiele. Dlaczego? Jak wspominałam przynajmniej połowa książki jest przeznaczona na samo poznanie bohaterów, jakie jest ich życie, jaki mają charakter, co lubią, czego nie lubią. I jak w wielu książkach mi to naprawdę przeszkadza, tak w tej nie odczułam tego zbyt mocno, ponieważ poznanie dobrze bohaterów odbiło się pozytywnie w dalszej lekturze. Mam wrażenie, że autorka chciała nam przedstawić zwykłych uczniów, by każdy z nas mógł przynajmniej z jedną się utożsamić i wciągnąć się bez reszty w ich przygody.

Akcja rozpoczyna się powoli, najpierw tajemnicza przepowiednia żebraczki, która już podsyca naszą ciekawość, co ona oznacza, jak bardzo zmieni ona życie bohaterów. Każdy po tym spodziewa się nagłego wybuchu akcji i fantastycznych elementów, owszem, taki moment następuje, ale nie tak szybko jak każdy myśli. Lecz gdy już do tego dojdzie, dostajemy genialne momenty, dużo przygód, wiele ciekawych zwrotów akcji.

Znajdziemy też wiele elementów, które pozostawią pewien niedosyt. Wiele sytuacji nie zostanie do końca wyjaśnionych. Myślę, że autorka chciała tym zachęcić czytelnika aby sięgnął po kolejne tomy i muszę przyznać, że na mnie to podziałało ;) Nie potrafię się już doczekać kolejnych tomów „Spektrum” i mam cichą nadzieje, że będzie ich więcej niż trzy, gdyż nie chce rozstawać się z bohaterami, bo znalazłam u każdego z nich jakąś cechę, z którą się utożsamiam i z entuzjazmem czekam na ich kolejne przygody. Ile będzie trzeba czekać? Jeszcze tego nie wiem, ale mam nadzieje, że niedługo.

Język jest łatwy, czysty i zrozumiały idealnie dopasowuje się do młodego czytelnika. Czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Mimo początkowego, długiego wprowadzenia nie jest to katorga, czerpałam z tej lektury przyjemność i ani razu nie poczułam się znużona. Jestem ciekawa jak autorka w kolejnych częściach rozwinie akcje, mam już kilka swoich wersji, więc ciekawe czy którekolwiek przypuszczenia się spełnią.

Czy polecam? Jak najbardziej! Przyjemna lektura na zimowe wieczory i dość spore tomiszcze, więc jest co czytać. Jestem zafascynowana tą powieścią i z pewnością sięgnę po kontynuację. Polecam ją każdemu, bez względu na preferencje czytelnicze, gdyż myślę, że ta pozycja jest dobra by zacząć przygodę z innym gatunkiem.

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Driada oraz Business & Culture.

Pozdrawiam, Judyta 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz