Witam!
W grudniu z mojej strony pojawiła się tylko jedna recenzja,
za co bardzo Was przepraszam, ale sami wiecie jak to jest przed świętami,
wieczna krzątanina. Teraz już jest po świętach, więc w końcu mogę w spokoju
siąść i zacząć pisać zaległe recenzje. A pierwszy ogień pójdzie niedawno
przeczytana przeze mnie książka „Spektrum. Leonidy” Nanny Foss, młodej,
duńskiej pisarki. „Leonidy” są pierwszym tomem serii „Spektrum”, więc jak dla
mnie to ona decyduje czy sięgnę po dalsze jej części czy jednak dam sobie
spokój. Czytając dalej dowiecie się jak będzie w tym przypadku ;)
"Być może istnieje granica, ile cierpienia tych, których kochamy, można zabsorbować, nie rozpadając się."
Przez pierwszą połowę poznajemy bohaterów historii. Dla
niektórych może się to wydawać lekko nużące, ale druga połowa wynagradza
wszystko. Mamy kilka postaci, które niemal całkowicie różnią się od siebie,
lecz tajemnicze wydarzenia złączą ich losy ze sobą czy tego chcą, czy nie.
Emi piętnastoletnia dziewczyna, którą śmiało można nazwać
outsiderką nie jest lubiana w szkole, jest obiektem kpin i drwin. Dużo swojego
czasu poświęca rysowaniu, co odgrywa tutaj kluczowy moment, gdy rysuje
chłopaka, którego zobaczyła w swoim śnie, a następnego dnia spotyka go w
szkole. W domu jej sytuacja też nie jest zbyt ciekawa, więc większość swojego
czasu spędza u swoich jednych przyjaciół – Albana i Linusa.
Alban jest o rok starszy od Emi, bardzo poważny jak na swój
wiek. Jest niewidomy, co bardzo dobrze znosi. Jego ciągły spokój i opanowanie
na niezręczne teksty ludzi w jego stronę, naprawdę wzbudzały mój podziw dla
niego. Linus to jednak całkowite przeciwieństwo swojego brata, wszędzie było go
pełno, a jego pasją jest świat nauki, można by rzecz, że typowy mózgowiec.
Do całej ekipy w pewnym momencie dołączają bliźniacy – Pi i
Noa – Noa jest tajemniczym chłopakiem z koszmaru Emi, co zaczyna ją powoli
przerastać. Losy piątki uczniów zostają połączone w banalny sposób, którym jest
projekt szkolny. Gdy wszyscy spotykają się w domu pewnego astrofizyka, do ich
ekipy dołącza jeszcze kolejna osoba, którą jest Adriana – klasowa kujonka.
Długo zastanawiałam się czy nakreślić wam po krótcce
wydarzenia z książki, ale stwierdziłam, że zdradziłabym Wam zbyt wiele.
Dlaczego? Jak wspominałam przynajmniej połowa książki jest przeznaczona na samo
poznanie bohaterów, jakie jest ich życie, jaki mają charakter, co lubią, czego
nie lubią. I jak w wielu książkach mi to naprawdę przeszkadza, tak w tej nie
odczułam tego zbyt mocno, ponieważ poznanie dobrze bohaterów odbiło się
pozytywnie w dalszej lekturze. Mam wrażenie, że autorka chciała nam przedstawić
zwykłych uczniów, by każdy z nas mógł przynajmniej z jedną się utożsamić i
wciągnąć się bez reszty w ich przygody.
Akcja rozpoczyna się powoli, najpierw tajemnicza
przepowiednia żebraczki, która już podsyca naszą ciekawość, co ona oznacza, jak
bardzo zmieni ona życie bohaterów. Każdy po tym spodziewa się nagłego wybuchu
akcji i fantastycznych elementów, owszem, taki moment następuje, ale nie tak szybko
jak każdy myśli. Lecz gdy już do tego dojdzie, dostajemy genialne momenty, dużo
przygód, wiele ciekawych zwrotów akcji.
Znajdziemy też wiele elementów, które pozostawią pewien
niedosyt. Wiele sytuacji nie zostanie do końca wyjaśnionych. Myślę, że autorka
chciała tym zachęcić czytelnika aby sięgnął po kolejne tomy i muszę przyznać,
że na mnie to podziałało ;) Nie potrafię się już doczekać kolejnych tomów
„Spektrum” i mam cichą nadzieje, że będzie ich więcej niż trzy, gdyż nie chce
rozstawać się z bohaterami, bo znalazłam u każdego z nich jakąś cechę, z którą
się utożsamiam i z entuzjazmem czekam na ich kolejne przygody. Ile będzie
trzeba czekać? Jeszcze tego nie wiem, ale mam nadzieje, że niedługo.
Język jest łatwy, czysty i zrozumiały idealnie dopasowuje
się do młodego czytelnika. Czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Mimo
początkowego, długiego wprowadzenia nie jest to katorga, czerpałam z tej
lektury przyjemność i ani razu nie poczułam się znużona. Jestem ciekawa jak
autorka w kolejnych częściach rozwinie akcje, mam już kilka swoich wersji, więc
ciekawe czy którekolwiek przypuszczenia się spełnią.
Czy polecam? Jak najbardziej! Przyjemna lektura na zimowe
wieczory i dość spore tomiszcze, więc jest co czytać. Jestem zafascynowana tą
powieścią i z pewnością sięgnę po kontynuację. Polecam ją każdemu, bez względu
na preferencje czytelnicze, gdyż myślę, że ta pozycja jest dobra by zacząć
przygodę z innym gatunkiem.
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Driada oraz
Business & Culture.
Pozdrawiam, Judyta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz