wtorek, 6 lutego 2018

„5 sekund do IO” Małgorzata Warda

Witam!

Niedawno skończyłam czytać obie części „5 sekund do IO” Małgorzaty Wardy. Zastanawiałam się czy zrecenzować je razem, czy jednak każdą osobno. W końcu doszłam do wniosku, że zasługują na osobny wpis. Tak więc przedstawię Wam najpierw opinię na temat pierwszego tomu. Zapraszam do lektury ;)


Mika jest siedemnastoletnią dziewczyną, która od momentu śmierci swojego taty mieszka w domu dziecka. Jej młodsza siostra została umieszczona w rodzinie zastępczej i kontaktuje się z nią raz na parę tygodni. Historia zaczyna się od przykrego incydentu w szkole dziewczyny. Pewnego dnia chłopak imieniem Sebastian wchodzi do jej szkoły z bronią w ręku. Co popchnęło chłopaka do takiej decyzji? Dlaczego na swój cel obrał właśnie to liceum?
Życie bohaterki zmienia się w momencie, gdy dostaje z strony policji propozycję, która polega na tym, że ma szukać w wirtualnym świecie zaginione osoby. Jak się potem okazuje to nie był główny powód dla którego kazano dziewczynie grać w „Bitwę o IO”. Mika akceptuje złożoną jej propozycję i zostaje objęta ochroną. Musi ona zmienić swój wygląd, wyprowadzić się z Warszawy, a także przybrać inne dane osobowe. Czy aby na pewno nikt nie powiąże jej ze strzelaniną w Warszawie?  Dla dziewczyny to szansa by wyrwać się z domu dziecka, ale nie ma pojęcia, że ta decyzja ma także swoje konsekwencje.
IO czyli jeden z księżyców Saturna jest głównym miejscem w którym toczy się akcja. Oczywiście bohaterka może się tam znaleźć za pomocą otrzymanej konsoli. „Bitwa o IO” zyskała swoją popularność, dzięki swojej nowoczesności. Gracz odczuwa bodźce, czuje warunki  atmosferyczne jak i ciepło ciała oraz dotyk innego gracz,  odczuwa głód i pragnienie. Można też w grze przeżyć własną śmierć, co niestety może mieć przykre skutki w realnym świecie. Wszystko to sprawia, że gracz momentami nie odróżnia wirtualnego świata z tym rzeczywistym i zapomina, że w każdej chwili może się bezpiecznie odłączyć od wszystkich tych bodźców.
Gdy sięgałam po "5 sekund do IO" nie miałam pojęcia czego się spodziewać, przyznaję się, że wzięłam książkę w ciemno, bez poprzedniego zorientowania się o czym ona jest. Czy to był błąd? Okazuje się, że nie. Zaczynając czytać przepadłam bez reszty i wciągnęłam się w wykreowany świat przez Panią Małgorzatę. Jeżeli ktoś lubi gdy akcja rozgrywa się na przemian - raz w grze, raz w realnym świecie to jest to lektura dla tej osoby.
Ale zacznijmy od początku, bo już zaczęłam polecać książkę nie mówiąc nic o jej akcji, bohaterach itd. Za bardzo się rozpędziłam ;)
Akcja książki toczy się z początku umiarkowanym rytmem, nie ma jakiegoś wielkiego rozwlekania się nad danym tematem. Aż do momentu gdy Mika trafia pierwszy raz do gry, wtedy wydaje mi się, że autorka dostała wielkiego kopa i popłynęła z akcją. Najpierw Astrid (nick Miki) spotyka tajemniczego Iana, który wplątuje ją w małą zasadzkę, potem pojawia się Mattia, który nieźle miesza, aż wreszcie trafia do siedziby Opiekunów Gry. Na nudę nie można tam narzekać. Autorka bardzo dobrze wiedziała jak zaciekawić czytelnika - wirtualny i realny świat jest pełen problemów i zasadzek, które musi nasza bohaterka pokonać, więc mogę śmiało powiedzieć, że cały czas coś się dzieje. Oczywiście znajdziemy tu także wątek miłosny, ale kto z kim to musicie się już sami dowiedzieć ;)
Bohaterowie - mieszanka wybuchowa charakterów. Każdy ma swoją własną osobowość i wprowadza "chaos" w akcji w inny sposób. Są tu osoby, które na starcie można pokochać, ale są też takie, którym chętnie by się sprzedało kulkę w łeb ;) Najbardziej intrygującą postacią dla mnie w tym tomie był Ian, o którym dowiedziałam się najmniej, więc jego postać jest owiana tajemnicą. Było kilka irytujących bohaterów, ale przecież świat nastolatków bez takich się nie obejdzie, więc tym razem jest to dla mnie na plus, bo stworzyło to takie poczucie realizmu. 
Podsumowując! Książka bardzo wciągająca, czyta się ją jednym tchem, idealna na zimowe wieczory. Ukazuje idealnie chęć ucieczki młodych ludzi od realnych problemów i zatapianie się w wykreowanym przez siebie świecie. Można wręcz powiedzieć, że "5 sekund do IO" pokazuje jakie zagrożenia mogą wypłynąć, gdy granica między światem gier a rzeczywistością zaciera się i dochodzi się do momentu gdy już nie potrafi się rozróżnić fikcji od prawdy.

Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Media Rodzina.

Pozdrawiam, Judyta 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz