Witam!
Często nachodzi mnie ochota żeby sięgnąć po dreszczowiec,
ale rzadko znajduje coś co zaciekawi mnie swoim opisem. W końcu znalazłam coś
intrygującego! O czym mowa? „Co zdarzyło się w Lake Falls” Artura K. Dormanna .
Czy ta książka dostarczyła mi odpowiednich wrażeń?
Victoria po burzliwym rozwodzie z despotycznym mężem,
wyprowadza się wraz z córeczką do Lake Falls. W końcu znalazła miejsc, w którym
może spokojnie żyć. Czy aby na pewno? Wiadomość o śmiertelnej chorobie córki
burzy cały dotychczasowy spokój, który odczuwała. Gdy już nie ma nadziei i
wydaje się, że czas który Vic spędzi z Kate powoli dobiega końca, staje się coś
niespodziewanego. Pojawia się tajemniczy mężczyzna, który składa matce propozycję
nie do odrzucenia…
Przeczytawszy opis pomyślałam, że może to być ciekawa
pozycja, która dostarczy mi tych oczekiwanych dreszczy i muszę przyznać, iż
nawet w jakimś stopniu to zrobiła. Lecz zawsze znajdzie się coś co nie do końca
odpowiada i tu także były pewne zgrzyty, ale niewiele.
Może zacznę od plusów, których jest dużo więcej niż minusów.
Przyznaję, że wciągnęłam się w całą historię od początku do końca i nie
potrafiłam się od niej oderwać, co skutkowało tym, że pochłonęłam ją w jeden
dzień. Spodobał mi się twardy charakter Victorii, która zrobiłaby wszystko aby
tylko uratować swoją córkę, nawet jeśli wiązałoby się to z tym, że musiałaby
podpisać pakt z diabłem. Tak samo urzekła mnie kreacja okrutnego i
bezwzględnego wampira, który zwłaszcza przy Kate nagle zmieniał się nie do
poznania i jego całe zło, które wokół siebie rozsiewał trafiał szlak.
Sama historia, którą przedstawia autor jest ciekawa i
potrafi wciągnąć. Świetnie budowane jest tutaj napięcie, a fakt że całą prawdę
poznajemy wraz z bohaterką, jeszcze bardziej je potęguje. Pisarz ma przyjemne i
lekkie pióro przez co bez trudu oprowadza czytelnika po Lake Falls, które swoją
drogą niby wygląda na spokojne miasteczko, ale jak się dowiadujemy skrywa
bardzo dużo tajemnic, tworząc idealne tło dla całej fabuły.
Trudno wymieniając plusy, nie wspomnieć o okładce, która urzeka swoją
tajemniczością i jest wręcz hipnotyzująca. Wiem, że nie ocenia się książki po
okładce, ale nie oszukujmy się, że to ona także odwala duży kawał roboty i to
ona sprawia, że większość z nas będzie miało ochotę ją kupić.
Przechodząc do minusów, powiem tylko, że było ich bardzo
niewiele, a konkretniej tylko dwa. Jedna
z rzeczy, które mnie lekko rozczarowały, było zakończenie. Mimo że pozostawia
niedosyt to urywa się w tak idiotycznym momencie, że po prostu miałam ochotę
udusić pana Artura. Gdyby zakończył on historię odrobinę później, to może
towarzyszyłyby temu jakiekolwiek emocje, a tak po przeczytaniu zakończenia
pomyślałam tylko „Aha. Okej” i tyle. Żadnych emocji.
Drugim minusem, ale już nie tak wielkim, była kreacja Kate – córki Victorii.
Miała ona chyba osiem lat, a ani trochę nie zachowywała się odpowiednio do
swojego wieku. Albo robiła lub mówiła coś co przypisalibyśmy osobie dużo
starszej albo była tak dziecinna, że aż sztuczna w tej dziecinności. Nie wiem
co autor chciał tym przekazać, ale było to niezwykle irytujące i niepasujące do
całego klimatu.
Mam na pewno w planach przeczytać kolejny tom, bo jest to
ciekawa historia z bardzo klimatycznym tłem, która wciąga swoją tajemniczością,
więc z pewnością ciekawie zapełni wolny wieczór. Czyta się szybko i przyjemnie,
a w dodatku dostarcza lekkiego dreszczyku. Ja jestem jak najbardziej na tak!
Sięgniecie?
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu
Lemoniada.pl
Pozdrowienia, Judyta
Za okładkę wydawnictwu należy się nagroda... Podoba mi się i szczerze mówiąc fabuła jest zbędna :D Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale cóż... :)
OdpowiedzUsuń