poniedziałek, 16 kwietnia 2018

"Murder Park. Park Morderców" Jonas Winner


Witam!

Już od dawna miałam ochotę na tę pozycję i gdy tylko nadarzyła się okazja wzięłam się za jej lekturę. „Murder Park. Park Morderców” Jonas’a Winner’a to dość ciekawa pozycja, która sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Dlaczego? Tego dowiecie się czytając dalej.


Akcja toczy się na samotnej wyspie Zodiac Island, na której kiedyś mieściło się popularne wesołe miasteczko. Było one znane z tego, że podzielono je na dwanaście części, a każda z nich odpowiadała innemu znakowi zodiaku. Lecz po dokonaniu trzech brutalnych morderstw na teranie parku, zamknięto go. Po wielu latach na wyspę zostaje wysłana grupka ludzi składająca się z dwunastu osób, żeby było ciekawiej, każdy z nich jest spod innego znaku zodiaku. Co dziwniejsze, w momencie gdy docierają na Zodiac Island cała łączność ze światem zewnętrznym zostaje przerwana, a na wyspie zaczyna dochodzić do kolejnych morderstw. Czy osoba skazana za tamte morderstwa naprawdę je popełniła? A może sprawca jest na wolności i znowu wyszedł na polowanie?


Bo śmierć krążyła po wyspie – chuda, czarna i ogromna. Śmierć, której zimne usta musnęły już każdego z nich.


Słyszałam wiele różnych opinii na temat tej pozycji. Niektórzy sobie ją chwalą, a inni wręcz przeciwnie. Po tej drugiej stronie stoją najczęściej ci, którzy czytali książki Agathy Christie, bo od mojej koleżanki wiem, że jest podobna do którejś z jej powieści. Niestety nie jestem w stanie tego potwierdzić, bo nie jestem fanką tej autorki, ale pomyślałam, że wspomnę o tym co się dowiedziałam ;)

Zaczynając czytać nie spodziewałam się, że aż tak się wciągnę i będę gotowa oddać kilka godzin snu, aby tylko móc ją skończyć w jeden dzień. Bardzo podobało mi się lekkie pióro autora, dzięki któremu lektura stawała się od razu przyjemniejsza w odbiorze. Fabuła jest bardzo intrygująca, ciekawy pomysł i bardzo dobre wykonanie. Chociaż czasami miałam wrażenie, że autor nie do końca panował nad tym co się dzieje, co wprowadzało momentami istny chaos, ale mimo to jakimś cudem zawsze go ogarniał. Może to było specjalnie? 
Podobała mi się także manipulacja informacjami, która powodowała, że podejrzenia padały na każdego kto tylko się nawinął i ciężko było się domyślić, która wskazówka jest prawdziwa, a która nie. Co do informacji to Jonas obrał całkiem ciekawą strategię, która polegała na dostarczaniu czytelnikowi nowej poszlaki w takim momencie, w którym się tego najmniej spodziewał.

Natomiast jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to byliby to bohaterowie, ponieważ mało który był godny polubienia. Czytając miałam wrażenie, że autor dopracował do prawie perfekcji może z trzy postacie, a resztę potraktował po macoszemu, byle by były. Moim zdaniem mógł poświęcić trochę więcej czasu na dopracowanie detali.

"Murder Park”. Logo to było wyraźnie widoczne na wszystkich prospektach i na długopisie. Pod spodem widniał tytuł „Twój weekend z zabójcą”.

Biorąc pod uwagę całokształt książki to jak najbardziej polecam. Z pewnością dostarczy wam wiele wrażeń i miło spędzicie z nią czas. Kto chętny by po nią sięgnąć?

Pozdrawiam, Judyta

2 komentarze:

  1. Recenzje do książki czytałam jakiś czas temu, jej samej nie miałam okazji. Wesołe miasteczko kojarzy się z czymś zabawnym, wesołym, chociaż jakby tak pomyśleć to opuszczone może wywołać dreszcze, niepokój i strach. Lubię tak poprowadzoną fabułę, kiedy do samego końca nie wiadomo "kto i co" i dla mnie w takim gatunku literatury nie ma znaczenia czy darzę bohaterów sympatią czy też nie. Chętnie sięgnę...
    Ps. Muszę napisać, że okładka świetna, tajemnicza, mroczna i idealnie pasuje do treści 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołe miasteczko w literaturze co raz częściej pojawia się jako miejsce zbrodni czy coś ziejącego grozą. Za dnia wesołe, nocą - mroczne. Na zasadzie opozycji. Ostatnio zauważyłam wesołomiasteczkowe zło w serialu "Punisher" i u Kinga w Joyland.

    OdpowiedzUsuń