Witam!
Jako że jestem wielką fanką fantastyki, nikogo chyba nie
zdziwi, że właśnie książkę z tego gatunki teraz zrecenzuję. „Tajemnica
Diabelskiego Kręgu” Anny Kańtoch to pozycja, którą już dawno chciałam
przeczytać, bo każdy kogo o nią pytałam okazywał niewątpliwy zachwyt. Teraz
przyszedł czas na moją opinię. Zapraszam do lektury!
Jednocześnie wydawał się jakby... zbyt doskonały i w tej doskonałości bardzo obcy. Brakowało mu ciepła, jakie dają ludziom ich drobne wady.
Bohaterką historii jest trzynastoletnia Nina, która jest
inteligentną i raczej spokojną dziewczynką. Pewnego dnia z nieba zaczynają
spadać anioły i to dosłownie. Niestety z powodów religijnych, a raczej ich
braku, anioły są zmuszone ukrywać się gdzie tylko się da. Co z tym wspólnego ma
Nina? Przychodzi dzień w którym zostaje ona wezwana przez jednego z aniołów,
który wysyła ją do klasztoru, znajdującego się w Markotach. Gdy po licznych
trudnościach, dociera na miejsce, spotyka tam jeszcze dwanaścioro innych dzieci
oraz zaczyna powoli odkrywać tajemnicę diabelskiego kręgu.
Nie jest to pierwsza moja przygoda z twórczością pani Anny,
więc już dobrze znam styl pisania tej autorki i nadal utrzymuję, że jest on
bardzo plastyczny i miły, co mi bardzo odpowiada. Dla mnie przyjemne pióro to
już połowa sukcesu, bo bardzo zależy mi na książkach, które czyta się gładko i
przyjemnie, a ta właśnie taka jest.
Przechodzę do konkretów, których z pewnością jesteście
ciekawi. Zacznę od fabuły, która dla mnie jest świetnie dopracowana, ciągle się
coś dzieje i nie ma czasu na nudę. Autorka doskonale zadbała o to, żeby
czytelnik dobrze się przy tej pozycji bawił i by po zakończeniu chciał więcej.
Znajdziemy tutaj dużo tajemnic, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się
proste, ale im dalej w las tym się przekonujemy, że jednak prawda jest
całkowicie inna niż na początku się mogło wydawać. Akcja ciągle prze do przodu,
nie ma chwili na wytchnienie, co sprawia, że każdy kto weźmie „Tajemnicę
Diabelskiego Kręgu” do ręki, będzie mówił „jeszcze tylko jeden rozdział” i
uwierzcie, że nawet się nie zorientujecie, gdy będziecie już na ostatniej
stronie.
Bohaterowie to coś co mnie niezwykle zaskoczyło, bo każda
postać, która się przewinęła, była tak realna i tak świetnie dopracowana, że
byłam w szoku. Nie było żadnych nielogicznych zachowań, jeśli dana osoba robiła
cokolwiek, co by do niej nie pasowało, to miało to zawsze jakieś wytłumaczenie.
Najbardziej spodobał mi się fakt, że bohaterowie byli zdecydowani w tym co
robią i że każdy miał swój własny sposób mówienia, co stwarzało, że wszystko
było tak rzeczywiste, że aż niemożliwe. Wielkie brawa dla autorki za tak
wspaniały efekt.
O czym jeszcze warto wspomnieć? Myślę, że o zakończeniu,
które mnie osobiście zaskoczyło i lekko wbiło w fotel, przez co od razu wzięłam
się za kolejny tom. No i oczywiście okładka, która jest piękna i przyciąga
wzrok. Tutaj z czystą szczerością mogę powiedzieć, że śliczna oprawa skrywa
intrygującą treść, która polecam z całego serca! Ta pozycja z pewnością zagości
na dłużej w mojej biblioteczce i będę do niej wracać, bo takiej przygody
jeszcze nie przeżyłam.
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu Uroboros.
Pozdrawiam, Judyta
Jako, że jestem fanką okładek, to oczywiste, że chętnie widziałabym książkę u siebie. Jeśli trochę mnie poznałyście, to wiecie, że fantastykę traktuję po macoszemu i nie przepadam za seriami/cyklami. Ale mimo tego zaintrygowały mnie anioły i diabły w tytule. Przerażają mnie siły nieczyste, niewytłumaczalne zjawiska, ale na przekór swoim lęką czytam o tym i oglądam. Nie wiem, może wkrótce będę miała przesyt obyczajówki i sięgnę po fantastykę...
OdpowiedzUsuńKolejna piękna, a do tego polska okładka Uroboros... Fantastyka mnie ostatnio męczy, ale może Anna Kańtoch to zmieni? :)
OdpowiedzUsuń