Witam!
Dziś przychodzę do Was z recenzją „Tajemnicy Godziny
Trzynastej” Anny Kańtoch, która jak się okazuje, nie będzie ostatnim tomem
cyklu. Czy to dobra wiadomość? A może już nie warto ciągnąć tej historii dalej?
Zapraszam do dalszej lektury ;)
Autorka już od pierwszej strony intryguje czytelnika i
zbiera go w podróż pełną tajemnic i zagadek. Nina budzi się sam w opuszczonym
miasteczku, którego nie zna, a na dodatek jest cała zziębnięta i nic nie
pamięta. Nie wie kim jest, gdzie jest i jak się tutaj znalazła. Na dziewczynkę czekają
kolejne zagadki, które będzie musiała rozwiązać, ale tym razem nie pójdzie tak
łatwo. Gdzie podziali się mieszkańcy miasteczka? Czy Nina odzyska pamięć? Co
tak naprawdę się dzieje? Więcej pytań niż odpowiedzi…
Sięgając po ten tom, zastanawiałam się czy będzie on równie
dobry jak poprzednie. Okazało się, że jest! A nawet można by powiedzieć, że
jest dużo lepszy od pozostałych. Tym razem już od samego początku czytelnik
zostaje wciągnięty w historię pełną intryg i łamigłówek, a akcja co raz
szybciej się rozkręca. Nie ma tutaj czasu na nudę i właśnie to mnie w niej
urzekło. Autorka doskonale wie jak manipulować informacjami, by nie można było
się od razu zorientować jaka jest prawda i co się tam rzeczywiście dzieje. Tak
bardzo miesza w tym wszystkim, że gdy dochodzi się do zakończenie jest jedna
wielkie WOW i myśl, że na takie rozwiązanie by się nie wpadło. Właśnie to lubię
w twórczości Pani Anny, że potrafi doskonale operować piórem i stworzyć świat
jak i bohaterów, którzy potrafią zaskoczyć. Do tego wszystkiego dochodzi łatwy
język, który sprawia, że lektura jest jeszcze przyjemniejsza i można bez
przeszkód brnąć do przodu.
Może skupmy się na samej akcji, która jest niezwykle ciekawa
i intrygująca, a miejsce w którym wszystko się dzieje, jest wręcz przerażające,
że aż ciarki przechodzą po plecach. Opuszczone miejsce pełne mrocznych
tajemnic, które czekają, aby je poznać. Właśnie za ten mroczny klimat
pokochałam ten cykl i bardzo cieszy mnie fakt, że to jeszcze nie koniec. Nie
polecam czytać tego późną porą, bo jeśli ktoś ma bardzo dobrą wyobraźnie, może
mieć problemy z zaśnięciem ;) Jedyne co wprowadzało mi lekki mętlik w głowie to
podzielenie książki na dwie fazy: to co działo się wcześniej i to co dzieje się
gdy Nina budzi się w nieznanym miejscu. Czasami ciężko było mi się połapać, czy
jestem w przeszłości czy w teraźniejszości.
W tej części pojawiło się także kilka nowych postaci, które
w mniejszym lub większym stopniu ingerowały w życie głównej bohaterki. I nadal
się zachwycam tym, jak autorka kreuje postacie. Są tak wyraziste, że aż wydaje
się, że istnieją naprawdę. Dokładność w opisach to chyba największa zaleta pani
Anny, nigdy nie mam wrażenia, że zabrakło mi jakiejś istotniej informacji. Co
mogę powiedzieć? Polecam ten cykl z całego serca, bo jest to wielki kawał
dobrej roboty i z pewnością skradnie serce nie jednego wielbiciela fantastyki
czy dreszczowców. Jeśli macie w planach sięgnąć po tę serię, to nawet się nie zastanawiajcie
tylko bierzcie w ciemno! Mogę zapewnić, że się nie zawiedziecie ;)
Za możliwość przeczytania dziękujemy wydawnictwu
Uroboros.
Pozdrawiam, Judyta
Chyba przełamię swoją niechęć do cyklów i sięgnę po fantastykę pani Anny. Ciarki na plecach, mroczny klimat paradoksalne, że tchórz ze mnie, ale lubię o tym czytać.
OdpowiedzUsuńOkładki do tej serii są cudowne! :)
OdpowiedzUsuń